Pierwsza, burzę wywołała Maria Herczog, węgierska socjolożka z Komitetu Praw Dziecka przy ONZ. W rozmowie "Jewish Word Review" stwierdziła, że "okna życia nie służą najlepszemu interesowi dziecka lub matki". Przekonywała, że dziecko ma prawo znać biologicznych rodziców, a okna naruszają to prawo. Senyszyn idzie jeszcze dalej...

– Tłumaczenie, że okna życia ratują niemowlęta przed śmiercią jest kłamliwe. Nie ma żadnych dowodów na to, że matki zabiłyby swoje dzieci, gdyby nie pozostawiły ich w oknach życia – pisze Senyszyn na swoim blogu.

– W oknach życia niemowlęta są zbierane przez Caritas, jak zbędne rzeczy w kontenerach. To narusza godność dziecka, o którą katoprawica rzekomo walczy. Toteż głównym argumentem za likwidacją okien życia powinno być nie prawo dziecka do poznania swoich rodziców, ale prawo dziecka do godności, do tego, by od urodzenia było traktowane, jak człowiek, którym jest, a nie jak odpad, którego można się w każdej chwili pozbyć. Całkowicie bezkarnie, jeśli zostanie położone w oknie życia – uważa europsłanka.

Senyszyn nie podoba się też to, że dzieci z okien życia trafiają szybko do adopcji, podejrzewa, że ktoś może w tym mieć interes. – Wszak znane są, także w Polsce, przypadki sióstr zakonnych, które sprzedawały niemowlęta do adopcji. Zwłaszcza zagranicznej, bo intratniejsza – atakuje europosłanka. A co proponuje? Chciałaby, żeby okna życia służyły do porzucania zwierząt. – Godność zwierzęcia nie jest bowiem naruszana w wyniku przekazywania w dobre ręce lub sprzedawania – kończy swój wywód Senyszyn.

Kościół broni okien życia i nie wyobraża sobie ich likwidacji. – W oknach życia ratuje się istnienie niewinnych istot. (...) Nie rozumiemy, jak można podważać sens istnienia takich miejsc – powiedział ks. Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska. W Polsce jest 50 okien życia. Uratowano dzięki nim 44 dzieci.

 

JW/Fakt