Jan Rulewski jest oburzony faktem, że senatorowie kilka dni temu odrzucili własny projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej. Przewidywał on bezpłatne zaopatrzenie w leki refundowane dla osób, które ukończyły 75. rok życia i pobierają najniższą emeryturę lub rentę. Pomysłu Senatu nie popierał resort zdrowia.

"Platforma porzuciła ludzi wykluczonych, bezdomnych, starszych. Platforma zdezerterowała, z partii środka stała się partią liberalną" - skomentował senator PO w rozmowie z "Faktem". I podkreślił, że "musi zweryfikować swoje miejsce po 25 latach trudnej drogi i odpowiedzieć sobie na pytanie, które zadaje mu wiele osób".

"Jak pan może być jeszcze w PO", pytają. To nakazuje weryfikację. Gdzieś te granice sobie postawiłem i ich przestrzegam. Nie muszę za wszelką cenę być w Senacie ani w klubie PO. Na razie w sprawie lekowej zamierzam złożyć skargę konstytucyjną: albo sam, albo ze stowarzyszeniami" - dodał Rulewski. 

Senator Platformy zastrzegł jednak, że "piłka jest w grze, a on broni nie składa" i przypomniał, że przez wiele lat toczył podobne zmagania z Unią Wolności, która - podobnie jak teraz Platforma - zamykała się na problemy Polaków. "Nie ukrywam, że bilans rządów PO jest dodatni, ale wcale to nie oznacza, że każde świństwo należy tolerować"- dodał.

Zdaniem Rulewskiego, rządy PO to "rządy autorytarne, choć rozpisane na nutach demokratycznych". "Nie chcę powiedzieć, że jest dyktatorem (Donald Tusk - przyp. red.), ale na pewno niewłaściwe jest jego rozumienie polityki w momencie, gdy powiada, że wziął pełną odpowiedzialność za sprawy swojego kraju. To jest absurd. W demokracji nie ma odpowiedzialności jednoosobowej" - kwituje.

MaR/Dziennik.pl/Fakt