Fronda.pl: „Rzeczpospolita” dotarła do dokumentów, w świetle których na konto firmy Mateusza Kijowskiego oraz jego żony trafiło łącznie co najmniej 90 tys. zł ze zbiórek, które KOD prowadził wśród swoich sympatyków. To początek końca KOD i Mateusza Kijowskiego?

Senator Jan Maria Jackowski: Niewątpliwie jest to sytuacja, która powoduje, że resztki wiarygodności Mateusza Kijowskiego zostały poderwane. Przypomnę, że swego czasu pojawiła się informacja, że nie płacił alimentów, mało tego, uczestniczył w spotkaniach różnych grup feministycznych, które zazwyczaj piętnują ojców nie płacących alimentów, a w tym wypadku były wyjątkowo spolegliwe dla Mateusza Kijowskiego. Ten fakt w opinii publicznej jednoznacznie źle się kojarzy i jest godny napiętnowania. Jeżeli chodzi o faktury, to można zadać pytanie do Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, czy odcinają się od tego, co robi KOD, a zwłaszcza lider tej formacji, który coraz bardziej się kompromituje i pogrąża całą opozycję, która z nim współpracuje. Równie dobrze KOD mógłby się przekształcić w spółkę akcyjną, która prowadzi działalność gospodarczą. Platforma, Nowoczesna i PSL powinny zachować powagę i zdecydowanie odciąć się od tej inicjatywy, którą już teraz złośliwi internauci nazwali Komitetem Wolnej Faktury. Opozycja ma zatem ciężki przełom roku, przypomnijmy, że kilka dni temu mieliśmy do czynienia z bulwersującą opinię publiczną informacją o wyjeździe do Portugalii z jedną z posłanek Nowoczesnej, jej przewodniczącego, Ryszarda Petru. Cała otoczka tego wyjazdu, ale i kontekst polityczny oraz wizerunkowy, spotkały się z powszechną krytyką.

Sprawa pana Kijowskiego, z którym notabene Nowoczesna i pan Petru ściśle współpracuje, w sprawie wydatkowanych pieniędzy dodatkowo się komplikuje. Wszak niedawno Mateusz Kijowski na spotkaniu w Słupsku twierdził, że utrzymuje się dzięki wsparciu rodziny, bo był pytany o źródła swego finansowania. Myślę, że mądremu czytelnikowi to wystarczy za komentarz.

Sądzi Pan, że wszystkie wpadki tak Kijowskiego, jak i Petru mogą sprawić, że cały ten protest opozycji, która rzekomo walczy o wolność, dobiegnie szybko końca i 11 stycznia zamiast kontynuować protest, uda się wznowić prace Sejmu, a cała sprawa pozostanie jedynie przykrym wspomnieniem?

Coraz więcej faktów wskazuje na to, że mamy do czynienia z operetkową tragifarsą. Może byłoby to wszystko śmieszne, gdyby nie było tak ponure i nie dotyczyło sprawy tak poważnej, jaką jest jakość demokracji w Polsce i fundamenty ustrojowe państwa, które w tej chwili próbuje się zakłócić. Nie wiem, czy w przypadku zarówno pana Kijowskiego, jak i pana Petru, nie mamy do czynienia z takim działaniem, że ośrodek, z którym (być może taki istnieje) obaj panowie współpracowali, poniósł jakiś niedosyt z powodu minimalnych efektów politycznych i propagandowych całej tej akcji związanej z próbą wywołania emocji politycznych i doprowadzenia do obalenia demokratycznie wybranego rządu. Myślę tutaj o wydarzeniach z 16 grudnia 2016 roku.

Dziękujemy za rozmowę.