Dzisiaj zdarzyła się rzecz nieładna. Demonstracyjnie przedstawiono straty spółki Presspublica i połączono to z informacjami o odwołaniu Pawła Lisickiego i zrobiono tak aby powstało wrażenie jakby miało to związek z odwołaniem Pawła Lisickiego. W ten sposób wywołano wrażenie, jakby istniał jakiś związek między tymi wydarzeniami. A przecież wiadomo, że straty są dzisiaj  problemem większości mediów. Bardzo osłabiony jest rynek reklam i spadają nakłady prasy papaierowej. Jestem przekonany, że gdyby nie praca Pawła Lisickiego to straty Presspubliki byłyby o wiele wyższe.

 

Decyzja ta jest tym bardziej niezrozumiała, że oznacza ona odwołanie dziennikarza, który stworzył bardzo ciekawą gazetę, która wypełniała ważną luke na rynku opinii, i która zawsze otwarta była na opinie również innych stron debaty.

 

Dziś dla kierownictwa Presspubliki najważniejszą kwestią jest osłodzenie konserwatywnym czytelnikom informacji o odwołaniu Pawła Lisickiego z funkcji redaktora naczelnego. I można odnieść wrażenie, że robi się to pozostawiając – na razie – tygodnik „Uważam Rze”. Ale ja obawiam się scenariusza rozdziału tygodnika od dziennika. Oznaczać on będzie bowiem realny wzrost kosztów związanych z wydawaniem tego pierwszego. Za kilka miesięcy zaś właśnie ten wzrost kosztów zostanie uznany za pretekst do rozwiązania „Uważam Rze”.

 

Not. TPT