"W napływających do Rzecznika indywidualnych wnioskach regularnie pojawia się problem dyskryminacyjnych treści zawartych w reklamach telewizyjnych" - napisała Lipowicz do Dworaka w liście udostępnionym na jej stronach internetowych. "Należy zgodzić się z twierdzeniem, że wizerunek kobiet jest w tym kontekście niejednokrotnie traktowany instrumentalnie. Chodzić tu może zarówno o wypadki traktowania kobiet jako obiektu seksualnego (np. w reklamach środków na potencję), przypisywanie im jednoznacznie wynikających ze stereotypów ról społecznych (np. reklamy sprzętu AGD czy produktów spożywczych), czy wreszcie przekazywania zniekształconych wzorców zdrowia i urody (np. w reklamach kosmetyków i odzieży)" – oświadczyła rzecznik, która  przypomina, że zgodnie z ustawą z 1992 r. o radiofonii i telewizji KRRiT stoi na straży wolności słowa w radiu i telewizji oraz sprawuje kontrolę działalności nadawców, a ich przekaz "nie może zawierać treści dyskryminujących ze względu na rasę, płeć, narodowość, pochodzenie etniczne, wyznanie lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek czy orientację seksualną".

 

Każdy facet wie, że jadąc po mieście samochodem jest narażony na stłuczkę. I to nie dlatego, że jest gapą. Trudno skupić się na kierownicy jak z bilboardu biją po oczach ponętne pośladki pięknej modelki. Nie łatwiej jest w domu. Oglądając telewizję możemy do woli analizować kształt piersi zjawiskowej pani, która zachęca nas zmysłowym oblizywaniem łyżeczki z białym jogurcikiem, do kupna Danio. Kobiece ciała reklamują już niemal wszystko - nie tylko bieliznę, Viagrę czy żele do ciała, ale również meble, telefony, chipsy, samochody i kawę. Pewnie niedługo zobaczymy klocki Lego reklamowane przez lolitkę z lizakiem w ustach. Wszystko dzięki "wyzwoleniu". Feministki przekonywały przez lata, iż kobieta ma prawo wyrwać się z „łańcuchów”, na których trzymali je podobno w domu mężowie i korzystać z uroków życia. Teraz jednak łańcuchy zostały w rękach kogoś innego. Czy feministki zdawały sobie z tego sprawę? Czy może to tylko wypadek przy pracy w pierekowce dusz? A kogo to dziś obchodzi!? Ważne, że faceci naprawdę są wdzięczni feministkom za pracę, która była niemożliwa do wykonania bez ich pomocy. Dzięki ich dogmatom, dużo łatwiej jest przekonać niewiastę do skorzystania z "wyzwolenia", które tak uwielbiają również autorzy erotycznych dzieł.

 

W jednym z telewizyjnych  programów o pornografii, w którym brałem udział, moją rozmówczynią była Manuela Gretkowska. Gdy porównałem jej książkę do dziełek Markiza De Sade'a, znana feministka… niemal mi podziękowała. Oczywiście oglądając film "Szamanka", do którego Gretkowska napisała scenariusz, albo czytając jej ostatnią "wybitną" ksiżkę "Trans", nie dziwi jej zachwyt nad tym porównaniem. Jeżeli autor choć w 10 proc. indentyfikuje się ze stworzonymi przez siebie postaciami to podejrzewam, że Pani Manuela nie miałaby nic przeciwko temu by być bohaterką powieści Markiza. Choćby trzecioplanową. W końcu swoją partię też reklamowała tak, że paru panów stuknęło z krzykiem na ustach w tył innego autka. Wyzwolenie joni ma swoje konsekwecje. Więc niech RPO nie walczy ze zbawczą działalnością feministek. One  robią właśnie dla kobiet.

 

Łukasz Adamski