Sejm przyjął w czwartek wieczorem ustawę obniżającą pensje parlamentarzystom o 20 procent. Teraz wynagrodzenie posłów i senatorów będzie odpowiadać 80 proc. wysokości uposażeń podsekretarzy stanu w ministerstwach.
Za ustawą głosowało 240 posłów, 2 było przeciw, 5 wstrzymało się od głosu. Nie głosowało 213 posłów, w tym całe klubu: PO, Nowoczesnej i PSL-UED.
Nie zmnieniły się kwoty przeznaczone na pokrycie takich kosztów jak wynajem biura poselskiego czy mieszkania w Warszawie, związane z wykonywaniem mandatu na terenie kraju. Będzie to 25 procent wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu.
Ustawa obniżająca wynagrodzenia była ostro krytykowana nie tylko przez opozycję, ale także przez samo PiS.
Uwagi komentatorów nie uszedł jej populistyczny charakter. Partia Jarosława Kaczyńskiego zagłosowała jednak w pełni za ustawą, podobnie jak Kukiz'15. Niechętnie zrobił to na przykład Paweł Kukiz, przekonując, że gdyby naprawdę chodziło o oszczędności, to już dawno przyjęto by projekt jego ugrupowania o obniżeniu kwoty wolnej od podatku dla posłów.
Nie zapomniano też w ustawie o ułatwieniu życia niektórym posłom. Od 2001 roku nie można było łączyć mandatu radnego gminy, powiatu ani sejmiku województwa z funkcją posłwa i senatora. Teraz przewidziano, że zapis o zakazie pobierania diety parlamentarnej i diety z tytułu funkcji radnego zostanie uchylony.
Sejm zarazem odrzucił zgłoszone przez Kukiz'15, PSL i Nowoczesną poprawki o powiązaniu pensji parlamentarzystów ze średnimi zarobkami Polaków.
mod/pap, fronda.pl