W sobotę informowaliśmy o wypadku, w którym były premier Włodzimierz Cimoszewicz potrącił 70-letnią rowerzystkę na pasach. Jak donosi „Super Express” - może on mieć spore kłopoty. Ostatnio wyszło na jaw, że auto polityka nie miało ważnych badań technicznych, jednak według informacji SE prokuratura może postawić Cimoszewiczowi zarzut ucieczki z miejsca wypadku.

Jeśli go postawi, byłemu premierowi może grozić nawet kara więzienia”

- podkreśla „Super Express”.

Osoba pracująca przy śledztwie przekazała portalowi, że kobietą po wypadku zaopiekować miał się nie sam polityk, a jego znajomy, który najpierw chciał… odwieźć ją do domu, choć ostatecznie trafiła do szpitala.

Miała złamaną nogę. I to lekarze zaalarmowali policję. Były premier udał się w tym czasie do własnego domu”

- czytamy.

Samochód, który został zabezpieczony przez funkcjonariuszy oraz auto polityka mają zostać poddane oględzinom biegłych. Wtedy ma się wyjaśnić, czy kobieta przejeżdżała przez przejście dla pieszych, czy też prowadziła rower.

Łukasz Janyst, rzecznik białostockiej prokuratury nie wyklucza, że w dalszym ciągu postępowania pojawi się wątek dotyczący ucieczki z miejsca wypadku, jednak jak podkreśla – obecnie nikt nie usłyszał żadnych zarzutów.

dam/se.pl,Fronda.pl