W ostatnich latach wszyscy, którzy chcieli uczestniczyć w spotkaniach młodych z papieżem, musieli wyruszyć w nieznane i liczyć na gościnność braci w wierze z Hiszpanii czy Brazylii. Teraz oni sami będą mieli okazję odwdzięczyć się za okazane serce w Polsce, przyjmując wylęknionych pielgrzymów z innych zakątków świata.

W ten weekend młodzież z Brazylii przekazała młodym Polakom krzyż Światowych Dni Młodzieży oraz ikonę Matki Bożej Salus Populi Romani. Od razu rozpoczęła się peregrynacja tych znaków po diecezjach całej Polski. Po diecezji poznańskiej, kaliskiej, włocławskiej, warszawsko-praskiej i siedleckie, krzyż oraz ikona Matki Bożej odwiedzi Białoruś, Litwę, Łotwę, Rosję, Ukrainę, Mołdawię, Rumunię, Węgry, Słowację oraz Czechy.

Potem znów wróci do Polski, aby wędrować od Śląska, przez Polskę Południowo-Wschodnią i dalej na północ, a potem znów przez Warszawę na Pomorzę i z powrotem w kierunku Wrocławia. Oczywiście jest to pewien symbol, ale jakże wymowny. Rola Polaków jest tutaj nie do przecenienia. W naszej gestii jest nie tylko zapewnienie właściwej gościny uczestnikom z całego świata, ale pewna konkretna misja ewangelizacyjna, która wykracza poza granicę naszego kraju.

Dotychczas uczestnictwo w kolejnych spotkaniach było nie lata wyzwaniem. Podróże do Madrytu i do Rio de Janeiro, wiązały się z długimi uciążliwymi podróżami, wysokimi kosztami, które nie raz były przedmiotem wielu wyrzeczeń, czy wręcz oszczędzania przez wiele lat. Młodzi aby zbierać na pobyt w Brazylii, którego koszty przekraczały 10 tys. zł, zapożyczała się, grała koncerty, organizowała zbiórki w parafiach. Nie znam nikogo, kto by chciał pojechać, a mu się nie udało. „Przed wyjazdem do Brazylii organizatorzy przygotowali nas na trudne warunki: brak jedzenia, wody, komary, upały, przestępcy, egzotyczne choroby..” - wspomina jedna z uczestniczek ŚDM w Rio de Janeiro. Na miejscu okazało się, że grupa miała do dyspozycji luksusowy autokar z klimatyzacją, spotkała się niespotykaną gościnnością Brazylijczyków, musiała uważać, aby nie przytyć, a jedynym mankamentem okazał się... rekordowy chłód. „Gdy przyjechaliśmy do parafii w Kurtybie, około 50 osób wyszło z gitarami i śpiewem na ustach, aby nas powitać. Byliśmy zdezorientowani, szczególnie, gdy zaczęli nas przytulać i całować. Polacy, chociaż uchodzą za gościnny naród, nie są chyba przyzwyczajeni do takiej wylewności. Niektórzy próbowali uciekać, ale bez skutku” - czytam w innym świadectwie.

[koniec_strony]

Najpewniej do Polski przyjadą równie zdezorientowani młodzi ludzie, pełni obaw, nasłuchawszy się opowieści o kraju alkoholików i antysemitów, gdzie łatwo dostać w zęby od kibola pod byle pozorem, po ulicach chodzą białe niedźwiedzie, trzeba zabrać prowiant ze sobą bo jedzenie jest skażone po wybuchu w Czernobylu, a w sierpniu jest tak zimno, że chodzi się w kalesonach.

Pewnie wielu, którzy nie byli w Polsce, na Euro 2012, będzie zdziwionych, jednak można przypuszczać, że większość zostanie zaskoczona pozytywnie, a zabraknie rozczarowanych. To wszystko jednak powierzchowności, mniej znaczące detale organizacyjne. Dla młodzieży, te regularne, masowe spotkania z papieżem to szansa na odnowienie swojej bezpośredniej relacji z Chrystusem. To bezcenne doświadczenie, że świat, nie wygląda jednak tak, jak pokazują go media. Że wierzący w Boga są w ofensywie, a nie w defensywie, że jest nasz wielu, a może realnie – większość.

Dla młodych, którzy przyjadą za dwa lata do Krakowa, będzie cenne doświadczenie wspólnoty, a być może odkrycie swojego powołania, czy to do ewangelizacji w swoich środowiskach, do małżeństwa, a może do kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Polska będzie mogła także dać świadectwo wobec zlaicyzowanych społeczeństw z innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Krajów, gdzie w przestrzeni publicznej nie ma już Boga, a wiara uchodzi za jakiś zabobon czy zjawisko czasów zamierzchłych. Kraje Bałtyckie, Białoruś czy Czechy to państwa tak silnie zlaicyzowane, że właściwie wśród młodych nie ma już wiary, a chrzty należą do rzadkości. Nowe wyzwania ewangelizacyjne stoją także przed Bałkanami, Ukrainą, Rosją.

Organizacja Światowych Dni Młodzieży 2016, w odróżnieniu od masowych imprez sportowych, jest warta poniesienia każdych kosztów. Nie tworzą one bowiem kolejnego pokolenia konsumentów lecz ludzi oddanych Bogu. Ich wspomnienia z Polski, kraju św. Jana Pawła II, nie ograniczą się wyłącznie do takich, że jest tu dobre piwo i ładne dziewczyny. Owoce tej inicjatywy może nawet będą niezauważalne w doczesności, ale ich wymiar duchowy, z pewnością okaże się bezcenny. 

Tomasz Teluk