"Pani Premier ujawniła, że Martin Schulz powiedział jej, że są naciski, ze strony różnych grup politycznych, aby zakończyło się to wszystko jednak rezolucją" - powiedział w rozmowie z Telewizją TRWAM eurodeputowany prof. Mirosław Piotrowski.

Jeżeli te słowa odzwierciedlają prawdę, to pozostaje zapytać, kto naciskał na szefa Parlamentu Europejskiego Martina Schulza? Byłoby głupotą uważać, że chodzi o Platformę Obywatelską, która jest dla Zachodu ważna o tyle, o ile pozwala się wykorzystywać w antypolskich działań (a pozwala często, oj, często!). Czy chodzi tu więc o rząd kanclerz Angeli Merkel? A może tylko o europejskie lewactwo, którego nienawiść do rządu PiS jest nam nie tylko znana, ale i z dawna przewidywana?

Trudno powiedzieć. Widać jednak z tej wypowiedzi, o ile potraktujemy ją poważnie - a nie mamy powodu, by tego nie czynić - że Parlament Europejski jest areną gier nieczystych, jak można sądzić: Dalece wykraczających poza to, do czego w istocie PE został powołany. 

To tylko kolejny powód by przywdziać jeszcze silniejszy pancerz przeciwko atakom eurolewicy i bez wahania uznać, że atakowany jest nie "rząd" w Warszawie, ale po prostu: nasza suwerenność.

bjad