Wczoraj wszyscy Polacy byli świadkami wspaniałem rozmowy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Węgier Wiktora Orbana. Usłyszeliśmy w niej nie tylko potwierdzenie zasadniczego sojuszu polsko-węgierskiego, ale także dowiedzieliśmy się wiele o planach naszych rządów na przyszłość. To kulturalna i gospodarcza kontrrewolucja w Unii Europejskiej, która ma zmienić Wspólnotę z organizacji ułomnej i kosmopolitycznej w organizację narodową i - daj Boże - chrześcijańską. 

Niestety, szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna nie chce docenić nawet tych planów i sojuszy. Wychodząc najpewniej z założenia o konieczności ścisłego dogrywania polskiej polityki do polityki niemieckiej, przedstawione plany Kaczyńskiego i Orbana skrytykował.

"Znam Orbana od wielu lat. Uważam, że i Polska i Węgry nie mają takiego wpływu na politykę europejską jak dawniej. Siła V4 polega na możliwości wpływu na politykę europejską, jak mocno jest Polska w Europie" - powiedział Schetyna.

"Wiemy, że Polska nie ma tej drugiej nogi, nie jest aktywna w polityce europejskiej. Trójką Weimarski nie istnieje. W Europie trzeba szukać partnerów i przyjaciół, a nie budować konstrukcje, które są historycznym wspomnienie albo fantasmagorią przyszłości" - dodał Schetyna.

Jak widać Grzegorzowi Schetynie, pomimo jego rzekomego prawicowego nawrócenia, w istocie stare filogermańskie nawyki nie przeszły... No cóż, i kogo ten pan chce oszukać?

ol