Trwa agresywny zryw środowisk antyrządowych i ludzi nierzadko powiązanych lub wprost wywodzących się z dawnych służb, którzy walczą ze wszystkich sił o to, by nie utracić wysokich esbeckich emerytur. 

Już 13 grudnia odbędzie się manifestacja antyrządowa, w której wezmą udział przedstawiciele KOD, a także inni obrońcy demokracji w rodzaju płk Mazguły. Wszyscy będą nawoływać do obalenia legalnie wybranego rządu. Czemu? Oficjalnie w obronie wolności, ale nie oficjalnie, nie oszukujmy się - w obronie przywilejów przysługujących sługom danego systemu.

Wszystko zgodnie z hasłem: "Wiele musi się zmienić, aby wszystko zostało po staremu". 

Podobnie odbierane są zresztą intencje nie tylko KOD, ale także innych grup w rodzaju "Obywateli RP", którzy wczoraj próbowali zakłócić przebieg miesięcznicy smoleńskiej. 

Tak owe działania krytykował Tomasz Sakiewicz, który gościł wczoraj w TVP INFO:

"Dzisiaj, patrząc na przeciętną wieku grupki tych kilkunastu osób, która próbowała przeszkodzić kilkuset, może tysiącu osób pomodlić się, to raczej jest to grupa byłych esbeków, ormowców, żołnierzy czy funkcjonariuszy wojska z ekipy Palikota, która traci emerytury. Ten wątek, wystarczy wejść na portale społecznościowe, jest najsilniejszy".

Jak dodawał Sakiewicz, ludzie ci są zranieni, gdyż niebawem stracą swoje przywileje w postaci wysokich emerytur. Tym samym szukają jakiegoś pretekstu do ataku na rząd, choćby najmniejszego. 

Trudno się zresztą dziwić, że ludzie związani z dawnym systemem robią wszystko, aby tylko nie stracić swoich przywilejów. Te bowiem były naprawdę wyjątkowe. 

Niektórzy byli esbecy otrzymywali emeryturę w niebotycznej wysokości 19 tys. zł. A ponad tysiąc były funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa dostawało od 6 tys. zł do 12 tys. zł. 

Jerzy Urban, rzecznik prasowy rządu w latach osiemdziesiątych dostawał do tej pory 4,7 tys. zł emerytury. Zwalczający "Solidarność" Józef Sasin" 8 tys. zł, płk Adam Pietruszka, który został skazany za morderstwo bł. Jerzego Popiełuszki otrzymywał niemal 4 tys. zł emerytury. Zaś Władysław Ciastoń, który podejrzewany jest o sprawowanie kierownictwa nad morderstwem księdza otrzymywał 8 tys. zł. 

Reakcja jest więc poniekąd zrozumiała. Któż chciałby się wyrzec takich przywilejów? 

Tym samym wszyscy walczą, starają się, krzyczą. Ale krzyk ten na szczęście jest coraz cichszy i coraz mniej słyszalny. W końcu nie ma już prawie gdzie krzyczeć, skoro nawet najpotężniejsze bastiony powoli padają, a nawet "Gazeta Wyborcza" grzęźnie w problemach finansowych i zmaga się z największym spadkiem sprzedaży w historii. 

Esbecy i antyrządowcy będą chodzić po miastach Polski i krzyczeć o obronie wolności i demokracji, chcąc bronić swoich interesów. Wiele wskazuje jednak na to, że już niebawem pójdą... ale z torbami!

daug/Fronda.pl