Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans znów straszył Polskę sankcjami. Jak się okazuje, są i tacy politycy pochodzący z Polski, którzy w Europie starają się podsycać tego typu ambicje unijnych przywódców.

W ostatnim wywiadzie dla "Die Zeit" Timmermans przekonywał, że sytuacja w Polsce stanowi "fundamentalne zagrożenie dla państwa prawa". Nie wykluczał nałożenia sankcji na Polskę.

Są i tacy polscy politycy, którzy popierają, a w każdym razie nie przeciwstawiają się podobnym dążeniom. Wystarczy przypomnieć wypowiedź europosła Platformy Obywatelskiej Michała Boniego z marcowego posiedzenia Parlamentu Europejskiego.

Jak mówił wtedy Boni:

„Panie przewodniczący, dziękuję za stanowczość, spokój i obiektywizm w przedstawianiu racji dotyczących sytuacji w Polsce. Proszę bo przybliżenie terminu poproszenia prezydencji maltańskiej o to, żeby sprawy polskie znalazły się pod obradami Rady Ministrów. Widzimy rosnące ataki na organizacje pozarządowe i społeczeństwo obywatelskie w różnych krajach. W Polsce, na Węgrzech i w Chorwacji. Czy komisja zamierza podjąć jakieś kroki chroniące organizacje pozarządowe – tutaj, z perspektywy UE. Może poprzez wyznaczenie koordynatora wewnątrz DG Justice, który pozwoliłby tym organizacjom, które zbierają dane, które walczą o prawa szybciej informować KE i być może szukać wspólnych rozwiązań".

Mowa tu o rzekomych atakach na polską praworządność, a chwilę później pada wezwanie do Komisji Europejskiej, by ingerowała w sprawy naszego kraju. Komentarz chyba jest zbędny.

przk