Prof. Jadwiga Maria Staniszkis żali się ,,Gazecie Wyborczej'' w opublikowanym wywiadzie i stwierdza: ''Mówi się, że trzeba umieć przegrywać. Ale trzeba też umieć zwyciężać. PiS nie umie. Paradoks polega na tym, że oni funkcjonują w polityce jako zwycięzcy, a wewnętrznie ciągle mają poczucie niedosytu i kompleksy''

Do niedawna prof. Staniszkis popierała PiS, jednak jej stosunek do tej partii radykalnie się zmienił, i to od razu o 180 stopni. Czyżby rozczarowanie wynikało z braku zainteresowania panią Staniszkis, która być może liczyła na zaszczyty?

Jeszcze w ubiegłym roku, przed wyborami parlamentarnymi,  w rozmowie z dziennikiem „Polska The Times”, mówiła:

 ''PiS ma duże szanse na zwycięstwo. I bardzo dobrze, bowiem rządy Platformy są nie do wytrzymania. Ale Polacy chcą też precyzji, nie samego ględzenia. (…) Na razie Beata Szydło nie ględzi. Zobaczymy, jak sobie poradzi. Są ludzie, którzy sprawdzają się w działaniu.''

Dziś można stwierdzić, że premier Beata Szydło nie ględzi, ale działa, i tu oddają prawdę słowa pani Staniszkis, w wywiadzie dla GW:

''Rzeczywiście skala projektów socjalnych rządu jest imponująca – od płacy minimalnej po dodatek dla rodzin. Zdaję sobie sprawę, jak biedne jest to społeczeństwo. Sama byłam samotną matką. Wychowałam dziecko. Wiem, że 500 złotych to jest coś.''

Mimo pochlebnej  opinii w sprawie reform obecnego rządu, prof. Staniszkis nie szczędzi jednak słów krytyki rządzącej partii i jej prezesowi, i diagnozuje ,,problemy'' samej partii i  jej lidera niemal się jak etatowy psycholog i znawca wszelkich strategii, choć już we wrześniu 2015, w wywiadzie dla „Polska The Times” twierdziła, że dawno nie rozmawiała z prezesem Kaczyńskim. 

W rozmowie z ,,Gazetą Wyborczą'' stwierdza teraz, że ,,Kaczyński nie przeżył radości wygranej. Zdarzyła się jakimś fuksem. Mają też jako grupa niskie poczucie własnej wartości(..)'' i dodaje: ,, Stąd potrzeba budowania statusu i patrzenie na świat w kategoriach hierarchii.''

Analizując dalej poczynania PiS, stwierdza:

''Nie rozumieją, że dziś współpraca i zaufanie to jest władza. Dla nich władza to jest kogoś przydepnąć. Kopnąć.To jest niezrozumienie współczesnego świata. Nie tylko oni tak myślą. W Ameryce wygrał Trump. Retoryka podobna: „zwrócę Ameryce wielkość”.

Rozmówczyni ,,Gazety Wyborczej'' znajduje analogię miedzy objęciem rządów przez PiS a wynikami wyborów w USA, gdzie wygrała partia Republikanów, a Donald Trump został prezydentem.

''Oni mają z Trumpem wiele wspólnego – na przykład przekonanie, że własną pozycję buduje się wtedy, kiedy nie jest się poprawnym politycznie. Że jest się silnym, kiedy można sobie pozwolić na łamanie tego, co jest powszechnie akceptowane.''

Jednak ,,powszechnie akceptowane'' kwestie - o których bliżej nie mówi, nie znaczą już tego samego dla pani Staniszkis, co dla PiS, choć do niedawna jeszcze tak było. 

Zdaniem pani profesor, publiczne media obecnie  „budzą agresję” i burzą zaufanie „w sposób poniżej wszelkiego poziomu”.

''Stosują metody, które pamiętam z komunizmu. Na przykład po materiale o Trybunale Konstytucyjnym przechodzą do materiału o udziale korporacji prawniczej w aferze reprywatyzacyjnej. To metoda „winny przez skojarzenie”

- stwierdza rozmówczyni ,,Wyborczej''.

Przy okazji socjolog nie omieszkała negatywnie ocenić Platformy Obywatelskiej, i nadal twierdzi tak jak wcześniej:

''PO była beznadziejna. (…) PO to była rozlazła, typowa partia władzy. Niszcząca'' Tu jej pogląd od września 2015 nie uległ jednak zmianie.

Docenia a jednocześnie krytykuje szefa PiS, ostro oceniając jego działania, jej zdaniem jako agresywne i brutalne.

''Bardzo cenię Jarosława Kaczyńskiego. Wydawało mi się, że jak ktoś jest inteligentny, to nie zejdzie do poziomu agresji i brutalności. Że będzie go to drażniło. Ale on jest tak izolowany. Jak Tusk zresztą. Tusk gardził PO''.

Na zakończenie uderza w mocne tony,  strasząc wręcz  faszyzmem.

''Słowo „faszyzm” jest na wyrost, ale to kult mocnej formy. Każda wątpliwość jest traktowana jako słabość. Jak w Republice Weimarskiej, gdzie niejednorodność traktowano jako słabość. Ta mocna forma to jeszcze nie był faszyzm, ale jego przedsionek''

- ubolewa Staniszkis.

Rzekome zagrożenia, na jakie wskazuje socjolog nie martwią  jednak tyle, ile jej  stuprocentowa,  polityczna metamorfoza.

LDD/wyborcza.pl/fronda.pl