Andrzej Lepper był zaradnym człowiekiem, który z najgorszych opresji spadał na cztery łapy. Przed śmiercią nie zostawił nawet pożegnalnego listu. Pan wierzy w jego samobójstwo?

 

- On się nie zachowywał jak człowiek, który ma ze sobą skończyć. Podejmował walkę, bywał w życiu w dużo większych kłopotach. Te jego ostatnie problemy nie były aż tak potworne, żeby przygięły człowieka o tak mocnej konstrukcji psychicznej. Osobiście w jego samobójstwo słabo wierzę, aczkolwiek nie mogę go wykluczyć.

 

Dlaczego powiedział pan, że po śmierci Leppera boi się o łańcuszek dalszych samobójczych śmierci?

 

- Jeśli to nie była śmierć samobójcza, tylko ktoś w tym pomagał albo nakłonił go szantażem czy innymi sposobami, to jest oczywiste, że ci którzy brali w tym udział i wykonali takie zlecenie są pierwszymi zagrożonymi. Wszyscy świadkowie tej śmierci są zagrożeni, bo są niebezpieczni dla swoich ewentualnych zleceniodawców.

 

Komu Lepper mógł zagrażać?

 

- On miał wiedzę na temat bardzo poważnych, rozległych i podejrzanych interesów finansowych, które często były na granicy przestępstwa czy w szarej strefie. Często sam uczestniczył w świecie finansowym i bywał świadkiem czy stroną jakiś konfliktów. Z tego co wiem, on to wszystko dosyć mocno dokumentował i może zdarzyć się tak, że nie tylko Lepper był niebezpieczny ale także inni, którzy taką wiedzę posiadali.

 

Nie dziwi pana dlaczego Lepper nie poszedł z tą wiedzą do prokuratury? Nie zrobił konferencji prasowej, nie udzielił wywiadu?

 

- Jeśli chodzi o aferę przeciekową to absolutnie mnie nie dziwi. Był w bardzo trudnej sytuacji i musiałby się oskarżyć o składanie fałszywych zeznań i udział w aferze przeciekowej i gruntowej. W nagranej ze mną rozmowie twierdził, że to go nie obciąża, ale jednak mogło go obciążać.

 

Uważa pan, że Lepper po spotkaniu z panem narobił kłopotów potężnym ludziom. To może wywrócić scenę polityczną?

 

- W Polsce bardzo trudno jest coś wywrócić i prawie nie ma możliwości skompromitowania się. Na pewno wiele osób się tego obawia. Ta scena też wkrótce nie musi być tak stabilna jak teraz i zaczną być wyciągane konsekwencje wobec ludzi, którzy mają coś na sumieniu. I w takim wypadku lepiej żeby nie było świadków.

 

Lepper podczas rozmowy z panem, chciał aby skontaktował go pan z Jarosławem Kaczyńskim. Pan przekazał taką informację jego adwokatom, ale do spotkania obu panów nie doszło. Czy uważa pan, że Jarosław Kaczyński popełnił błąd, że nie spotkał się z nim?

 

- Nie wiem. Sam miałem wątpliwości czy się z nim spotykać uważając, że jest to jakaś prowokacja. Zdecydowałem się spotkać tylko wtedy, kiedy miałem możliwość nagrania rozmowy. Nagrywałem też ze względu na swoje bezpieczeństwo, bo nie wiedziałem w co on gra. Nie warto było tego sygnału zostawić bo mógł zacząć mówić prawdę. Po spotkaniu już bez pośredników, zobaczyłem o co mu chodziło. Jednak na miejscu Jarosława Kaczyńskiego długo bym się zastanawiał czy spotykać się z Lepperem.

 

Boi się pan o swoje życie?

 

- Każdy kiedyś umrze. Jestem dziennikarzem śledczym, to się wiąże z zagrożeniem życia.

 

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski