"Nie znamy szczegółów tego zawiadomienia, ale Warszawa tętni aferami, tętni korupcją. Są aresztowania, padają ogromne sumy. Starty w związku z aferą korupcyjną i reprywatyzacją sięgają miliardów złotych" – mówił w programie „Minęła dwudziesta” Tomasz Sakiewicz z „Gazety Polskiej”. Zdaniem Andrzeja Stankiewicz z Onet.pl prokuratura sama wiąże sobie ręce, podając o kogo chodzi.

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo w sprawie przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie 2,5 mln zł przez prezydent m. st. Warszawy lub jej zastępcę. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, związanego z nieprawidłowościami przy tworzeniu planu zagospodarowania przestrzennego terenu ogrodów działkowych na Saskiej Kępie, złożył w ub. roku stołeczny radny Jan Śpiewak.

"Decyzję o zwrocie reaktywowanej spółce nieruchomości, na której są ogródki działkowe na Saskiej Kępie, podjęto z upoważnienia Lecha Kaczyńskiego" – oświadczyła Hanna Gronkiewicz-Waltz.

"Zostaliśmy okradzeni na sumę, za którą można było zbudować obwodnicę Warszawy, dotować szpitale, czy utrzymywać za darmo przedszkola przez najbliższe lata. Dziś są podejrzenia korupcji wobec samej pani prezydent. Zastanowić się trzeba, gdzie jest teraz Hanna Gronkiewicz-Waltz i co dalej z Warszawą? Sytuacja zaczyna być niebezpieczna" – powiedział Sakiewicz.

Zdaniem Stankiewicza prokuratura sama związała sobie ręce, od razu określając imiennie, kto mógł przyjąć łapówkę.  

"Zazwyczaj tak się nie robi w śledztwie" – mówił. Dodał, że patrzy ostrożnie na decyzje prokuratury, a Jan Śpiewak, który złożył to doniesienie, korzystał z wiedzy innych osób.

Sakiewicz stwierdził, że nie dziwi go, że ranga śledztwa jest inna.  

"Naprawdę bezczelnie nas okradano, w biały dzień, niszcząc ideę reprywatyzacji. Dziś ona kojarzy się tylko i wyłącznie z aferą" – powiedział.

emde/tvp.info