Pomysł wprowadzenia progresywnego podatku handlowego od sprzedaży detalicznej przedstawiony przez Ministerstwo Finansów spotkał się z ogromną krytyką środowiska polskich handlowców. Już w najbliższych dniach mają odbyć się protesty sprzedawców twierdzących, że czeka nas „pogrzeb polskiego handlu”. Rozmawiamy na ten temat z Andrzejem Sadowskim prezydentem Centrum im. Adama Smitha, członkiem Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP

<<< ROZPOCZNIJ PRZYGODĘ Z CUDOWNYMI MODLITWAMI PRZEKAZANYMI ŚWIĘTYM I MISTYKOM! >>>

Jakie będą rzeczywiste skutki wprowadzenia tego podatku? Czy rzeczywiście, tak jak obawiają się sprzedawcy, uderzy on w polski handel i zapłacą za niego konsumenci?

Bez wątpienia bliżej prawdy są polscy przedsiębiorcy i właściciele sklepów, w tym właściciele sklepów należących do sieci franczyzowych. Ich obawy są bliższe prawdy niż zapewnienia urzędników. Podatek, który proponuje Ministerstwo, jest fragmentem większych zmian całego systemu podatkowego, zwanych ustawą Dzierżawskiego proponowanych przez Centrum im. Adama Smitha od 2003 roku i miałby, wg naszej propozycji, zastąpić nieefektywny podatek CIT.

Jak dokładnie wyglądał ten podatek wg Państwa pierwotnych założeń?

Ten podatek, który prezentowaliśmy od lat różnym środowiskom przedsiębiorców w Polsce, jest przez nich popierany ze względu na fakt, że jest on podatkiem prostym w konstrukcji. Pierwotnie chodziło nam bowiem o podatek w wysokości jednego procenta od przychodów zamiast nieefektywnego 19-procentowego podatku CIT od dochodów. Miał to być jednak podatek powszechny, a nie podatek karny, progresywny, ze zmianą stawki w czasie weekendu dla sieci handlowych, a tak naprawdę dla wszystkich. Okazało się przecież, że siecią handlową są również choćby sprzedawcy samochodów, stacje paliw oraz kioski.

Projekt przedstawiony przez Ministerstwo Finansów jest więc daleki od Państwa założeń?

To tak naprawdę jest bardzo skomplikowany podatek od konsumpcji, a nie od handlu, jak go się reklamuje. Ten podatek w wersji proponowanej przez Ministerstwo Finansów opłaci konsument, dostawca, a im bardziej będzie on skomplikowany, tym jego konsekwencje będą dotkliwsze i kosztowniejsze. Sam fakt obowiązku przeprogramowania setek tysięcy kas fiskalnych już stanowi ogromny koszt, który trzeba doliczyć jako koszt poboru tego podatku, a o tym się nie mówi. Wprowadzanie progów i zmiany poziomów podatku w weekendy to kolejne utrudnienia i kolejne koszty. To przypomina trochę anegdotę o pochodzeniu wielbłąda, według której wielbłąd to koń, który przeszedł przez komisję ministerialną.

Ministerstwo Finansów zapewnia jednak, że konkurencja i rywalizacja między sieciami handlowymi sprawią, że wprowadzenie podatku nie odbije się na konsumentach.

Tak samo można by zapewniać, że w Polsce będzie tylko ładna pogoda. Trzeba jasno stwierdzić, że to ma być podatek, który przyniesie zyski do budżetu państwa. Nie musi on jednak być tak skomplikowany i tak szkodliwy, jak to się przedstawia w obecnej postaci. Każdy podatek można skonstruować na kilka sposobów, można to wykonać w sposób drogi i skomplikowany dla podatnika, można też wprowadzić rozwiązania proste. W tym przypadku coś, co pierwotnie było przedstawiane jako element wyrównywania szans polskich przedsiębiorców, staje się elementem nie tylko dociążającym konsumentów, ale też zagrożeniem dla i tak kurczącego się handlu w rękach polskich przedsiębiorców. Należy zadać sobie pytanie, co jest tak naprawdę celem tego podatku, skoro to nie sieci zagraniczne, a polscy przedsiębiorcy wychodzą na ulice?

Jeśli mówimy o celach, to Ministerstwo Finansów utrzymuje, że głównym celem wprowadzenia podatku handlowego jest znalezienie środków budżetowych na realizację programu „Rodzina 500 plus”. Czy nie mamy tu jednak do czynienia z pewnym paradoksem, kiedy polskie rodziny dostaną po 500 zł na dziecko, ale będą dotknięte podwyżką cen w sklepach?

Jeżeli rząd chce wprowadzić ten podatek i jeżeli ma to być podatek, który nie będzie wywoływał aż tak negatywnych skutków, to musi on mieć bardzo prostą konstrukcję, nie taką, jak w obecnych założeniach. Potrzebna jest też uczciwa zapowiedź gruntownej zmiany systemu podatkowego, a nie dokładanie do obecnego złego systemu kolejnych obciążeń. Takiej deklaracji nie było, a powinna się pojawić, aby polscy przedsiębiorcy mieli poczucie, że ten niesprawiedliwy, pogarszany przez ostatnie lata poprzednich rządów, system się zmieni. A tak będą mieli poczucie, że jest gorzej niż za rządów poprzedniej władzy.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW

<<< PRZECZYTAJ JAK ŻYD POZNAŁ CHRYSTUSA I NAWRÓCIŁ SIĘ >>>