Program „Rodzina 500 plus” rusza już jutro, a premier Beata Szydło zapowiada program „Gospodarka plus”, na który ma się składać szereg działań wzmacniających polską przedsiębiorczość. Czy to się uda? O przewidywania związane z tym projektem rządu poprosiliśmy ekonomistę Andrzeja Sadowskiego, prezydenta Centrum im. Adama Smitha.

Premier Beata Szydło przestawiała ogólne założenia programu „Gospodarka plus”, którego podstawami mają być plan Morawieckiego, wsparcie dla przedsiębiorców, program mieszkaniowy oraz działania w zakresie infrastruktury. Jak możemy ocenić i czy w ogóle możemy ocenić ten zarys programu?

Po pierwsze po stronie obecnego rządu musi istnieć świadomość, że dobrobyt bierze się z pracy obywateli, a nie ze wspierania przedsiębiorstw przez państwo. Bez zniesienia fiskalnej dyskryminacji pracy w Polsce nie uzyska się zmiany jakości. Te elementy, które wymieniła pani premier, występowały również w działaniach każdego rządu, który dotychczas kierował Polską. Stąd zmiana jakości gospodarki może polegać wyłącznie na odwołaniu się do fundamentalnych cech naszych obywateli, jakimi są zwykła pracowitość i przedsiębiorczość.

Co więc dokładnie należałoby zrobić, aby te cechy wspomóc?

W pierwszej kolejności należy znieść kilkanaście tysięcy szkodliwych małych przepisów, które nie pozwalają na uwolnienie potencjału małych firm i całej gospodarki. To jest klucz do sukcesu. Obecnie wiele krajów ma dobrą infrastrukturę, a mimo wszystko nie przejawia z tego tytułu jakiegoś wielkiego rozwoju gospodarczego. Bo rozwój nie wynika z infrastruktury, tylko z uwolnienia możliwości obywateli. Dziś Polacy takich możliwości w naszym kraju nie mają. To jest też jeden z powodów emigracji choćby do Wielkiej Brytanii, gdzie takie możliwości są.

Co jeszcze mógłby zrobić rząd, aby przyspieszyć rozwój gospodarczy?

To co rząd może zrobić, to skrócić czasy realizacji różnych zobowiązań biurokratycznych dotyczących obywateli, które w innych krajach są bardzo mało czasochłonne, albo w ogóle nie istnieją, natomiast u nas zajmuje to sporą część życia każdego człowieka. W ciągu roku polski przedsiębiorca prawie dwa miesiące poświęca biurokracji zupełnie jak jakiś chłop pańszczyźniany. Dzisiaj mamy poddaństwo biurokratyczne i to jest element, który powinien widnieć na pierwszym planie. Wtedy można będzie zrealizować wszystkie pozostałe założenia.

Czy jest jednak na to szansa, skoro plany rządu zakładają wiele zadań realizowanych z publicznych pieniędzy? Nie sprzyja to raczej upraszczaniu systemu, choć premier Szydło zapowiada prostsze podatki przy jednoczesnym uszczelnieniu systemu podatkowego.

Jeżeli rząd chce osiągnąć sukces i wygrać kolejne wybory, nie wygra ich wzrostem represji wobec obywateli, a tym właśnie będzie skutkować uszczelnianie systemu podatkowego bez jego wcześniejszej naprawy. Jest to również kwestia języka, jakim posługuje się rząd, zmiana musi nastąpić również w tym zakresie, bowiem wszystkie dotychczasowe rządy mówiły o uszczelnianiu systemu. Jeżeli rząd komunikuje społeczeństwu zmiany, używając tego samego języka, co poprzednicy, tych samych haseł i koncentrując się na tych samych elementach, co wszyscy przez ostatnie 27 lat, to ludziom trudno będzie zrozumieć na czym polega ta dobra zmiana.

Czyli prawdziwa zmiana to nowy system, a nie uszczelnianie obecnego?

Zmiana nie polega wyłącznie na wymianie ludzi. Gdyby tak było, nie trzeba byłoby obalać PRL, tylko wymienić poszczególne jednostki. Zmiana powinna polegać na naprawie jakościowej systemu, natomiast dzisiaj ten system nie działa, a obywatele marnują czas na rzeczy zbędne, jak właśnie na zbyt rozbudowaną biurokrację.

Premier Szydło mówi też o uruchomieniu programów mieszkaniowych, mówiąc, że pozwoli to na większy napływ gotówki na rynek i da impuls gospodarce, ale idąc za tym, co Pan mówi, realizacja tego typu przedsięwzięć bez gruntownej reformy systemu podatkowego również może okazać się mniej efektywna.

Faktem jest, że raporty wcześniejszych rządów wskazywały, że w cenie jednego metra kwadratowego mieszkania w Polsce jedną trzecią stanowią łapówki wynikające z funkcjonowania korupcjogennych przepisów. Jeżeli usunęlibyśmy nadmiar czasochłonnej biurokracji, moglibyśmy przy tych samych środkach osiągnąć o 30 proc. lepszy efekt jeśli chodzi o budownictwo mieszkaniowe, czy też inwestycyjne. Ale podstawą jest likwidacja szkodliwych przepisów. Nigdy nie osiągniemy dobrobytu, jeżeli sami sobie będziemy rzucać kłody pod nogi.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW