Na poniedziałkowej ceremonii przyjęca przez prezydenta Andrzeja Dudę ślubowania od sędziego Trybunału Konstytucyjnego obecna była prezes Sądu Najwyższego, Małgorzata Gersdorf.

Gersdorf już wcześniej dała dowody zbliżenia do Pałacu Prezydenckiego, spotykając się z Głową Państwa po zawetowaniu dwóch ustaw sądowych. Jak komentuje teraz sam Sąd Najwyższy, wczorajszy krok Gersdorf miałby być ,,bezrefleksyjnym'' efektem ,,stresów i przepracowania''.

,,Wobec licznych komentarzy związanych z obecnością pierwszego prezesa SN na uroczystości wręczenia przez pana prezydenta nominacji panu Justynowi Piskorskiemu, w imieniu pani profesor Małgorzaty Gersdorf proszę o przyjęcie zapewnienia, że w trudnym okresie stresów i przepracowania, każdemu z nas zdarzają się kroki podjęte bezrefleksyjnie, z przeoczeniem specyficznych uwarunkowań, które powinny być brane pod uwagę w działalności publicznej pierwszego prezesa Sądu Najwyższego'' - oświadczył rzecznik prasowy Sądu Najwyższego, Michał Laskowski.

Wczoraj Małgorzata Gersdorf była więc u Andrzeja Dudy, a dzisiaj... za to przeprasza? Tej dość enigmatycznej sytuacji nie wyjaśnia także zapewnienie rzecznika, że ,,nie uległo zmianie stanowisko prezentowane dotychczas przez pierwszego prezesa SN w odniesieniu do Trybunału Konstytucyjnego''.

W Trybunale Konstytucyjnym zasiada od wczoraj Justyn Piskorski, kandydat Prawa i Sprawiedliwości, który zastąpił zmarłego w lipcu sędziego Lecha Morawskiego. Morawski, wybrany do TK w grudniu roku 2015, przez rok nie mógł orzekać, powstrzymywany przez prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego.

mod/tvn24.pl