Tomasz Wandas, Fronda.pl: Nasza ostatnia rozmowa o reinkarnacji i okultyzmie wywołała nie małe zainteresowanie. Niektórzy spośród komentatorów internetowych zwrócili uwagę, na fakt, że w podobnym kontekście warto by było wspomnieć o Buddzie. Czy mogłaby Siostra zatem na życzenie czytelników przybliżyć nam jego osobę?

s. Michaela Pawlik: Ależ oczywiście. Krąży wiele legend i nie wiadomo, która z nich jest prawdziwa. Jednak wśród buddystów najpowszechniejszą historią życia Buddy jest opowieść o tym, że był to syn właściciela pięknego pałacu - księcia Siakjów. Jego prawdziwe nazwisko to Siddhartha Gautama. Dzieciństwo jego upływało wśród dostatku, w pięknym otoczeniu ogrodów jego ojca i izolacji od ludzkiej nędzy, choroby i śmierci. Uczył się wszelkich sztuk i zdobywał wiedzę, jaką każdy książę powinien posiadać. Gdy był już dojrzałym mężczyzną mającym żonę i synka, wyjechał sobie w towarzystwie swojego wiernego woźnicy na przejażdżkę. W drodze ujrzał nagle niedołężnego starca, więc zapytał woźnicy: „Kim jest ta odpychająca istota?” Wówczas po raz pierwszy dowiedział się o starości i o tym, że przeznaczona jest dla wszystkich ludzi. Poznał w ten sposób pierwszy znak ludzkiej niedoli. Jadąc dalej, spotkał człowieka porażonego ciężką chorobą, pokrytego wrzodami i drżącego w gorączce. Był to dla młodego i wrażliwego Siddharthy drugi znak ludzkiej niedoli. Trzecim znakiem, jeszcze smutniejszym, był widok ciała zmarłego człowieka niesionego na pole kremacji wśród płaczu kroczących za nim żałobników. Wreszcie spotkał czwarty znak, który przyniósł mu ulgę i pocieszenie. Był to wędrowny żebrak-asceta, odziany w żółtą szatę, spokojny, promieniujący wewnętrzną radością, gardzący wartościami ziemskimi Po powrocie z przejażdżki nie mógł już dłużej żyć w rodzinnym dobrobycie. Postanowił pójść w ślady pogodnego ascety, co wydało mu się dobrą drogą do uwolnienia od smutku egzystencji.

Z tego co kojarzę, to nie znalazł on zrozumienia i aprobaty w swoim środowisku, prawda?

Dokładnie tak i opuścił po kryjomu swą piękną żonę Jasiodharę oraz małego synka Rahulę i rozpoczął swe „wyzwolenie”. Przyłączył się do pięciu ascetów, których spotkał na swej drodze, a którzy praktykowali najsurowsze umartwienia. Sądził, że w ten sposób zniszczy złe skutki swych poprzednich żywotów, więc nie będzie się więcej wcielał, ale osiągnie wieczną szczęśliwość. Po kilku latach doprowadził się do całkowitego wyniszczenia, aż pewnego dnia z głodu stracił przytomność. Gdy ją odzyskał, gdyż inni go uratowali, doszedł do przekonania, że umartwienia są bezużyteczne, bo nie doprowadziły go do uwolnienia od smutku, a tylko pogłębiły jego cierpienie. Mając już około 35 lat, zerwał z praktyką postów i umartwień, mimo wielkiego zgorszenia jego towarzyszy, którzy z tego powodu odwrócili się od niego. On zaś usiadł w cieniu rozłożystego drzewa i przyrzekł sobie, że nie ruszy się z miejsca dopóki nie rozwiąże zagadki ludzkiego cierpienia.

W jaki sposób Budda dochodził do swoich myśli? W jakich okolicznościach?

Jak twierdzą jego czciciele, siedział pod drzewem i myślał przez siedem tygodni. Nie przekonywało go to, co głosiła hinduska tradycja, mianowicie, że cierpienie jest spowodowane karmą  (karmanem) czyli skutkiem złego postępowania w poprzednim wcieleniu, bo starość, choroba i śmierć spotyka wszystkich. Dlatego to nie karma jest przyczyną cierpienia, lecz jest ono po prostu nieodłącznym elementem życia. Myślał, myślał i pewnego dnia doznał „oświecenia”. Odkrył wielką tajemnicę ludzkiego życia. Zrozumiał dlaczego świat jest pełen cierpienia i co powinien człowiek czynić, by nie paść jego ofiarą. Było to jakby przebudzenie, Siddhartha był tą myślą „olśniony”, otworzył oczy na inną perspektywę ludzkiego życia, jednakową dla wszystkich ludzi.

I właśnie od tej pory poczuł się oświecony, tak?

Tak dokładnie, poczuł się on „buddhi”, czyli oświecony.  Po pewnym czasie postanowił podzielić się swym odkryciem z tymi, którzy kiedyś towarzyszyli mu w okresie życia ascetycznego, wskazać im właściwą drogę do wolności ducha.  Odszukał ich i wygłosił do nich pierwszą mowę nad rzeką Ganges. Jego wyznawcy o tym wydarzeniu mówią, że puścił w ruch „Koło Prawdy”, to znaczy, że puścił w ruch tok prawidłowego rozumowania (dlatego koło jest symbolem buddyzmu, tak, jak krzyż dla nas). W tym pierwszym przemówieniu Budda (bo tak go od tej pory nazywano) wyjaśnił im, że idealna jest droga do wyzwolenia, która prowadzi do nirwany czyli do duchowego szczęścia. Słuchający go asceci tak bardzo zostali olśnieni słowami Buddy, że zaczęli wspólnie z nim głosić tę teorię, przekonując, że do wyzwolenia od koła narodzin i śmierci nie musi człowiek czekać na coraz wyższe wcielenia, bo każdy ma jednakową szansę wyzwolenia się z materii, jeżeli spełni odpowiednie ku temu warunki. W tym celu musi mieć wiedzę odkrytą przez Buddę, czyli znać cztery „szlachetne prawdy o cierpieniu”.

Jakie są te prawdy o cierpieniu?

I) wszelkie istnienie ze względu na swą niestałość jest cierpieniem,

II) wszelkie pragnienie jest cierpieniem,

II) cierpienie można usunąć przez stłumienie pragnień i pożądliwości,

IV) pożądliwość i pragnienia można stłumić idąc „ośmioraką szlachetną ścieżką”.

Ta ośmioraka ścieżka to:

1)  słuszna wiara – należyte rozumienie świata,

2)  słuszne postanowienia – wykluczenie żądzy,

3)   słuszna mowa – odrzucenie kłamstwa, oszczerstwa itp.,

4)   słuszny czyn – niezadawanie nikomu bólu,

5)   słuszny żywot – utrzymywanie się z niewymuszonej jałmużny,

6)    słuszne dążenie – zobojętnienie na wszystko,

7)    słuszne skupienie – czuwanie nad zmysłami i odruchami ciała,

8)    słuszna medytacja – wyłączenie się z otoczenia, by spokojnie wejść w stan błogości.

Czy Budda, bądź ktokolwiek z jego otoczenia zadbał o systematyczny wykład swojej nauki?

Niestety, ani Budda, ani jego pierwsi uczniowie nie spisali jego nauki, ani nie zdefiniowali jak należy rozumieć słowo „słuszny”, czy „właściwy”, dlatego określenia te były różnie interpretowane na przestrzeni dziejów i do dnia dzisiejszego różnie są rozumiane.

Ile tak nauczał?

Budda od chwili swego „oświecenia” nauczał przez 45 lat. Wokół niego powstała wspólnota mnichów, tzw. „sangha”, później gromadziły się również mniszki. Wyznawcy najstarszej formy buddyzmu są przekonani, że nauka Buddy jest drogą życiową tylko dla mnichów. Każdy, kto chce osiągnąć wolność od reinkarnacj ma oderwać się od świata, by troszczyć się tylko o osiągnięcie nirwany, czyli ma „zniknąć ze świata ułudy”. A osiągnąć to może, rzecz jasna, idąc za wskazaniami „Koła Prawdy”, które Budda puścił w ruch. A ci, którzy zaangażowani są w sprawy świata materialnego i nie mogą się od nich oderwać, nirwany osiągnąć nie mogą.

Co sądzą o Buddzie jego naśladowcy, wyznawcy?

Ci, którzy Buddę uznają za Boga, twierdzą, że on nie jest zwykłym człowiekiem, bo taką mądrość mógł mieć tylko Bóg. Jednak wiele znamy mądrych ludzi, co nie znaczy, że są bogami. Gdyby Budda był Bogiem, to by nie błądził, a mając boską wiedzę, nie musiałby całymi tygodniami zastanawiać się nad źródłem cierpienia. W rzeczywistości nie widzimy w jego życiu cech boskich, czyli nadprzyrodzonych, więc nie można go uznać za prawdziwego Boga.

Mam wrażenie, że zbyt wiele uwagi poświęcamy tym postacią. Chciałby więc, abyśmy porównali życiorysy, cechy osobowości, czyny oraz pouczenia Buddy i Kryszny z życiorysem, nauką, czynami i cechami osobowości Jezusa z Nazaretu, dzięki którym właśnie On uznawany jest przez swych czcicieli za Wcielenie prawdziwego Boga.

Wiemy, że na wiele wieków przed narodzeniem Jezusa, Bóg przez proroków zapowiedział swoje Wcielenie. Wszystko, co Bóg o Swym życiu w ludzkim ciele zapowiedział, spełniło się tylko w życiu Jezusa z Nazaretu. Jezus od początku swego życia, aż do jego ukończenia był pod względem moralnym doskonały i nieomylny. Postępowanie Jego było zgodne z wolą Bożą wyrażoną w Dekalogu, więc mógł zapytać: kto mi dowiedzie grzechu? Jezus nie szukał własnych korzyści, chwały, sukcesów, sławy, władzy, kobiet, pałaców, tronu, czy jakichkolwiek dóbr ziemskich. Nawet nie dążył do uwolnienia swego narodu spod rzymskiej okupacji, chociaż Żydzi czekali na takiego właśnie Mesjasza. On uczył nie o ziemskim, lecz o duchowym Królestwie Bożym i wskazywał środki do niego wiodące. Jego nauka jest uniwersalna, aktualna wszędzie i we wszystkich okresach historii; uczy i sam daje przykład heroicznej miłości Boga i bliźniego - nawet nieprzyjaciół. W swej nauce wskazuje drogę do zbawienia, czyli do szczęścia wiecznego, a nie do osiągania sukcesów i szczęścia tu na ziemi. Dlatego nie uczy zasad higieny, żywienia, rządzenia ludźmi czy osiągania błogostanu, jak to czynią założyciele innych religii. Nigdzie też nie ma opisu Jego cielesnego wyglądu, biologicznych cech czy jakichkolwiek materialnych i ziemskich dążeń. Jest On wzorem cnót: prawdomówności, sprawiedliwości, miłości i miłosierdzia, humanizmu, pokory, szczerości, wierności, cierpliwości, usłużności i poświęcenia się, aż do oddania swojego życia, by ludzi zbawić. Wszystkie Jego czyny są bezinteresowne. Ma władzę nad prawami natury: zamienia wodę w wino, ucisza rozszalałą burzę, rozmnaża chleb, przywraca niewidomemu wzrok, uwalnia z trądu, ale nie popisuje się i nie lubi rozgłosu. Ma też władzę nad światem duchowym, ale nie zabija opętanych (jak Kryszna), lecz uwalnia ich od złych duchów, przywracając im ludzką godność; ma również władzę nad śmiercią - wskrzesza umarłych nawet wtedy, gdy ciało ulegało już rozkładowi - przykładem jest wskrzeszenie Łazarza; Na górze Tabor objawia swą chwałę, pełną blasku i majestatu. Swoją władzę nad prawami życia i śmierci okazał nie tylko wtedy, gdy wskrzeszał umarłych, ale sam również po śmierci zmartwychwstał i wstąpił do nieba.

Na co wskazuje analiza porównawcza życia Buddy, Kryszny i Jezusa?

Analiza życia i nauki Jezusa w porównaniu z życiem i nauką Buddy i Kryszny, czy innych religijnych autorytetów, wskazuje, że nikt Mu w doskonałości życia, perfekcyjności nauki i czynów nie dorównał. Toteż wyznawcy wszystkich religii pod wieloma względami czerpią inspiracje z Jezusowej nauki i wcielają Jego teksty do swoich ksiąg. Na przykład oświata dostępna dla wszystkich, czy działalność charytatywna, tak powszechnie uznawana dziś w całym świecie, swe początki ma w tradycji chrześcijańskiej. Dzięki chrześcijaństwu runęło niewolnictwo praktykowane od niepamiętnych czasów. Z chrześcijańskiej kultury wypływa też Deklaracja Praw Człowieka o równouprawnieniu wszystkich ludzi. Przyjście na świat Jezusa z Nazaretu było tak przełomowe, że nawet naszą erę historycy rozpoczęli liczyć od Jego narodzenia.

Jakie są tego wnioski?

Biorąc pod uwagę powyższe dane, mamy podstawę by wierzyć, że tylko Jezus Chrystus jest Bogiem, nikt inny. A ponieważ jest Bogiem, więc mówi prawdę. Wobec tego prawdą musi być i to, o czym wielokrotnie zapewniał i święci ewangeliści zanotowali, że po jednorazowej śmierci czeka nas sprawozdanie przed Nim ze swego życia i ci, co pełnili Jego wolę, otrzymają nagrodę, czyli będą zbawieni, a ci, którzy wbrew Jego przykazaniom postępowali i przed śmiercią się nie nawrócili, będą potępieni, chociaż wszyscy kiedyś zmartwychwstaniemy. Dlatego to jedno, jedyne życie trzeba tak przeżyć, by osiągnąć zbawienie. Warunkiem jest przestrzeganie przykazań Bożych i korzystanie ze źródeł Bożej łaski płynących z Sakramentów świętych.

Dziękuję za rozmowę.