Ostatnio w mediach pojawiły się informacje, że ministerstwo skarbu jest gotowe sprzedawać akcje największych polskich spółek i przekazywać uzyskane środki do Polskich Inwestycji Rozwojowych (PIR), aby jeszcze w tym roku razem z Bankiem Gospodarstwa Krajowego (BGK) sfinansowały inwestycje rzędu 10 miliardów złotych.

Rządzący uważają, że ceny akcji takich spółek jak PZU S.A., PGE S.A. czy PKO S.A ,są obecnie na warszawskiej giełdzie na tyle wysokie, że przychody z ich sprzedaży sfinansują potrzeby finansowe sztandarowego projektu kiedyś rządu Donalda Tuska i jak teraz okazuje, także rządu Ewy Kopacz.

Mimo tego, że jak dowiedzieliśmy z tzw. taśm prawdy w tym szczególnie z rozmowy ówczesnego ministra Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką opublikowanej przez tygodnik „Wprost”, projekt PIR to „ch…, dupa, i kamieni kupa”, to rządzący chcą go dalej hojnie finansować.

2. Przypomnijmy tylko, że podczas tzw. II  swojego expose w październiku 2012 roku, premier Tusk ogłosił powołanie takiego podmiotu gospodarczego i określił go wehikułem inwestycyjnym, który "rozkręci" strategiczne inwestycje infrastrukturalne, można się było zorientować, że jest to pomysł przygotowany "na kolanie", a to co odsłaniają dziennikarze, dosłownie poraża.

Okazało się później, że pomysł powołania takiego podmiotu wrzucił do expose Tuska, na parę godzin przed jego wygłoszeniem szef jego Rady Gospodarczej Jan Krzysztof Bielecki.

Nie było jasne na jakich zasadach ten nowy podmiot będzie funkcjonował w jakie aktywa zostanie wyposażony, wreszcie jakie przedsięwzięcia będzie wspierał, a mimo tego premier Tusk, śmiało zaprezentował tę koncepcję z trybuny sejmowej taka jakby była gotowa już od paru miesięcy.

Jak później poinformowały media dopiero po expose Tuska ówczesny wiceminister skarbu państwa Paweł Tamborski od października 2012 do stycznia 2013 roku wyjeżdżał aż 7 razy na delegacje zagraniczne, aby poszukać inspiracji do tego przedsięwzięcia.

W tym czasie odwiedził, Singapur, Włochy, Stany Zjednoczone, W. Brytanię i Austrię, na same podróże resort wydał blisko 60 tysięcy złotych i jak się okazało, bez dobrego skutku.

3. Mimo tego realizując to przedsięwzięcie w styczniu 2013 roku Rada Ministrów zdecydowała o przekazaniu aż 11,39% akcji PGE S.A (Skarb Państwa posiadał blisko 62% akcji), 8,36% akcji PKO BP S.A. (Skarb Państwa posiadał 40,99% akcji), 10,10% akcji PZU S.A. (Skarb Państwa posiadał 35,18% akcji) i aż 37,90% akcji CIECH S.A (czyli całość akcji posiadanych przez Skarb Państwa, ten pakiet  został już w połowie poprzedniego roku sprzedany na rzecz firmy Jana Kulczyka za kwotę około 0,6 mld zł), na swoisty wsad kapitałowy do tego programu.

W momencie podjęcia tej decyzji przez rząd, akcje te według wyceny giełdowej miały wartość około 11 mld zł.

Akcje wymienionych wyżej spółek, miały być przekazywane sukcesywnie BGK i PIR i w odpowiedni sposób wykorzystywane w BGK do podniesienia kapitałów aby poprzez mechanizm dźwigni finansowej powiększyć możliwości kredytowe tego banku w odniesieniu do inwestycji wybranych do finansowania przez spółkę celową PIR.

Z kolei PIR miał dokonywać wyboru projektów, spośród zaproponowanych prze inwestorów publicznych i prywatnych i wchodzić do nich kapitałowo przy czym wejście to miało dopełniać finansowe „zapięcie” projektu inwestycyjnego do 100%.

4. Od początku nad tym przedsięwzięciem zaciążyła niekompetencja przemieszana z nieodpowiedzialnością, stąd zmiany koncepcji jej funkcjonowania, prezesów i członków zarządu i w konsekwencji jak wynika z informacji ze strony internetowej PIR z jej udziałem realizowane są zaledwie 2 przedsięwzięcia warte 2 mld zł (jedno z nich z grupą Lotos na zagospodarowanie złoża B8 na Morzu Bałtyckim na kwotę 1,8 mld zł), a ponoć 6 kolejnych na ponad 5 mld zł jest wstępnie zaakceptowanych (przy czym do podpisania umów na ich realizację ciągle bardzo daleko).

Mimo tego resort chce sprzedawać akcje spółek skarbu państwa będące swoistymi srebrami rodowymi, na rzecz przedsięwzięcia, które po upływie blisko 2,5 roku od swego powołania ciągle funkcjonuje tak jakby dopiero zaczynało swoje istnienie.

Zbigniew Kuźmiuk