Do rzeczników interesu instytucji finansowych oraz mniejszości seksualnych dołączył ostatnio Michał Kamiński jako szef centrum informacyjnego rządu. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że Kamiński od pewnego czasu wykonywał zawód lobbysty.

Michał Kamiński w październiku ubiegłego roku został udziałowcem i wiceprezesem izraelskiej firmy lobbingowej Prism Strategy Group. Miał pokierować nowo otwartym oddziałem w Warszawie.

Prism z satysfakcją informowała o pozyskaniu nowego współpracownika. Kamiński był przecież znanym politykiem, przewodniczącym frakcji konserwatystów i wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Firma wiązała z nim duże nadzieje.

Trudno uwierzyć, że Kamiński nagle zrezygnował z intratnego zajęcia z powodu powrotu do lokalnej polityki, z którą notabene nigdy nie zerwał. W ostatnich widziano w nim zausznika premierowej. Często bywał w budynku rady ministrów. Rodziło to ewidentny konflikt interesu.

Pytani o to jego koledzy nabierali wody w usta, a on sam tłumaczył, że jego spotkania dotyczą kwestii Ukrainy. Niedawno rząd poinformował, o przyznaniu 100 mln dolarów pożyczki dla Ukrainy. Czy to m.in. zasługa Kamińskiego? Prism Group działa wybiórczo w interesie wielu krajów, nie tylko Izraela czy Ukrainy, ale także Azerbejdżanu, Bułgarii, Czech czy Rumunii.

Według mediów Kamiński był współautorem expose premier Kopacz, pracując równolegle dla międzynarodowej firmy PR. Obecnie jego status jest równie niejasny. Prism Group lakonicznie poinformowała, że Kamiński ma nową pracę, ale jednocześnie nie podała czy polityk przestał być partnerem w firmie. Jednocześnie czytamy w komunikacie, że „Prism Group oczekuje ekspansji swojej obecności i działań w Polsce i regionie” – co brzmi co najmniej dwuznacznie.

Jeśli okazałoby się, że szef centrum informacyjnego rządu reprezentuje jeszcze inne interesy, ma inne zobowiązania lub chce łączyć kilka funkcji jednocześnie, odbywałoby się to ze szkodą dla państwa i obywateli.

Tomasz Teluk