Lektury kształcą. Także zagranicznych gazet. Na przykład niemiecka „Tagesspiegel”, ale też  „Berliner Kurier” opisały to, co dzieje się w stolicy Republiki Federalnej w biały dzień i ciemną noc. „Gang w Gesundbrunnen” walczy o wpływy. Co kryje się pod tą nazwą?

Przestępcy z dawnej Jugosławii, a konkretnie z Bośni i Hercegowiny. W tle muzułmańscy „uchodźcy” z Albanii walczą z „uchodźcami” – chrześcijanami z Macedonii. Wojna cywilizacji? Wojna religii?  Życie jest bardziej skomplikowane. Oto przeciwko wyznawcom islamu działających pod szyldem słynnej mafii albańskiej Macedończycy sprzymierzyli się z innymi wyznawcami Allacha − tyle, że z Czeczenii! Jedni wyrzynają drugich. Skądinąd korzystają z arsenału wojennego, którego na terenie dawnej Jugosławii jest pod dostatkiem i zdaje się niezbyt trudno przeszmuglować go na teren Niemiec. Idzie na ostro. Tyle, że krwawe porachunki dwóch gangów zaczynają wykraczać poza mafijny teren. Tym razem niemieccy dziennikarze nie nabrali wody w usta, jak w przypadku gwałtów na Niemkach w noc sylwestrową  w Kolonii i innych miastach RFN. 

Ale radia też czasem warto posłuchać . Jedna z komercyjnych radiostacji podała iż nadwyżka budżetowa Polski wyniesie 3 miliardy 200 milionów złotych. Warto słuchać radia, jeśli ma się dobra pamięć. A ja mam nienajgorszą. Pamiętam jak ekonomiczny  „guru” PO prof. Andrzej Rzońca prorokował, że deficyt budżetowy Rzeczypospolitej może wynieść… 100 miliardów złotych! Prorok Andrzej, psiakrew. Za program gospodarczy Platformy odpowiada facet, który pomylił się w szacunkach budżetowych, bagatela,  o  103 miliardy złotych polskich. Mocne!

Nie tabloidy, nie żądne sensacji „brukowce”, lecz poważny, bo będący ekonomicznym punktem odniesienia dla branży finansowej, „Bloomberg” właśnie podał dlaczego Berlin i Paryż staną na głowie, aby nie dopuścić do opuszczenia strefy euro przez Włochy. Gdyby Italia powiedziała eurozonie „arrivederci”, to niemieckie i francuskie  banki straciłby 400 miliardów dolarów. Drobiazg, nie ma co. Teraz rozumiemy, co kryje się pod hasłem „europejskiej solidarności”. Nie chodzi o  ocalenie „projektu europejskiego”, bo jest niby  dobry dla obywateli, a eurostrefa to przedsionek do gospodarczego raju! Chodzi tylko o to, że banki i banksterzy dwóch najważniejszych krajów Unii Europejskiej mogliby ponieść katastrofalną porażkę, zaliczyć  megawtopę,  pokazać degrengoladę. Tak to byłby euro-Armageddon… 

Za komuny było tak, że „jak myślisz partia − mówisz Lenin” − albo odwrotnie. „Czasy się zmieniły, ale Pan, Panie Sturmbahnfuehrer wcale nie”… Tylko teraz ta operacja odbywa się pod sloganami „europejskiej jedności”, „wspólnej Europy”, itd.,itp.


Warto więc czytać i słuchać. Zwłaszcza, gdy  czyni się to ze zrozumieniem…

Ryszard Czarnecki

Gazeta Polska, 7 XI 2018