Marcin Jan Orłowski: Federacja Rosyjska rozpoczyna największe od 1981 roku manewry wojskowe. Blisko 300 tysięcy żołnierzy, kilkadziesiąt tysięcy czołgów i tysiące sztuk ciężkiego sprzętu. Czy Pana zdaniem Władimir Putin wysyła światu sygnał - spójrzcie i bójcie się naszej siły?

Ryszard Czarnecki, PiS:  Panie Redaktorze, oczywiście mowa tutaj w zasadzie o dwóch aspektach. Pierwszy - wojskowy. Armia Federacji Rosyjskiej tak jak każda inna musi ćwiczyć, być w pełnej gotowości. W tym przypadku jest również dodatkowy aspekt, to oczywiście polityka międzynarodowa.

Tak ogromne liczebnie manewry Wostok-2018 to oczywiście sprytna, polityczna gra prezydenta Władimira Putina. Wspominał Pan o tysiącach żołnierzy i ogromnej ilości sprzętu wojskowego. To nie jest przypadek, że w tym czasie mamy do czynienia z tak dużym wydarzeniem militarnym. Przede wszystkim, ta gra Putina bierze się z faktu, iż gospodarka Rosji z tygodnia na tydzień jest coraz słabsza. Kryzys, o którym oczywiście nikt nie mówi głośno, staje się czymś bardzo realnym.  Federacja Rosyjska bardzo mocno traci na sankcjach gospodarczych wprowadzonych w życie przez prezydenta Donalda Trumpa i Stany Zjednoczone. Przez to, politycy z Kremla oraz oczywiście Władimir Putin muszą przyjąć starą taktykę pokazania przysłowiowych "kłów".

To oczywiście jest element rosyjskiej historii. Gdybyśmy spojrzeli w przeszłość to doskonale widać, że gdy Rosja jest gospodarczo słaba to wtedy decyduje się na prezentowanie siły militarnej. Prezydent Putin wysyła sygnał do NATO, do polityków europejskich, jak również do Ukrainy - popatrzcie, to jest nasza siła i musicie prowadzić swoją politykę na naszych warunkach.

Wspomniał Pan, że Putin realizuje stary, sprawdzony scenariusz pokazu siły. Mamy do czynienia z powrotem do lat 80. ubiegłego wieku, kiedy ZSRR straszyło zachód?

Ależ oczywiście. Trzeba jednak spojrzeć w historię jeszcze głębiej. To nie tylko wspomniana przez Pana Rosja sowiecka, ale już "biała - carska". Ten scenariusz powtarza się od setek lat i jest dla rosyjskich przywódców czymś naturalnym. Pomysłem, który można wziąć w każdej chwili i adoptować do ówczesnych realiów.

Ten scenariusz, ten plan pojawia się w polityce rosyjskiej od bardzo dawna i ma zawsze to samo podłoże - ekonomiczne. Powtarzam, im Rosja jest słabsza gospodarczo, im bardziej dokuczliwy jest kryzys, tym mocniej stara się przedstawić swoją militarną siłę.

Czy Pana zdaniem, ten plan Putina może się powieść? Czy pokazanie "kłów" zmotywuje europejskich polityków, szczególnie lewicy, do podjęcia dialogu z Rosją?

Ogromne szczęście dla Polski i Europy jest takie, że to nie politycy europejscy, a szczególnie europejskiej lewicy prowadzą politykę NATO. To jednak Stany Zjednoczone dyktują politykę sojuszu w Europie. Dzięki temu mamy pewność, że nie podejdą do rosyjskich manewrów ze przysłowiowym strachem w oczach.

Trzeba tutaj podkreślić, że NATO, oczywiście pod przywództwem Stanów Zjednoczonych prowadzi bardzo dobrą politykę. Do sojuszu zapraszane są kolejne państwa, niedawno była to Czarnogóra, teraz coraz głośniej mówi się o Albanii. Zresztą sam prezydent tego kraju wyraził zainteresowanie przystąpieniem do wspólnoty. Ta konsekwentna polityka skutkuje "wyrywaniem" kolejnych krajów ze strefy wpływów Federacji Rosyjskiej. To jest element długofalowego, rozbudowanego planu, który obecnie przynosi skutek.

Dziękuję za rozmowę.