Co zrobić i jak zrobić, aby projekty dotyczące infrastruktury (koleje, drogi, itp.) współfinansowane ze środków Unii Europejskiej, a realizowane w Polsce, trafiały do polskich firm? Słusznie krytykowaliśmy rząd PO-PSL, że owe brukselskie pieniądze (choć pochodzące z kasy najbogatszych państw UE ‒ płatników netto) w wielkim stopniu trafiły do zagranicznych koncernów wygrywających w Polsce największe i najbardziej dochodowe przetargi na inwestycje. Potępialiśmy w czambuł – i mieliśmy rację – że mamy do czynienia z ulicą dwukierunkową: środki z UE wpływają do nas, ale potem wracają poprzez zachodnie firmy wygrywające przetargi infrastrukturalne rozpisywane przez władze.

Obławiają się więc na tym nasi bliżsi i dalsi sąsiedzi. Kończy się na tym, że i tak roboty w wielkiej mierze wykonywane są przez polskich podwykonawców, którym wszak nie zawsze się płaci, a bardzo często nie płaci się na czas, powodując bankructwo wielu naszych średnich i małych firm, a jeszcze częściej zwolnienia z pracy. To też była jedna ‒ z wielu ‒ przyczyn emigracji z Polski.

Na ile to się zmieniło? Słyszę, że wysocy urzędnicy, „bezpartyjni fachowcy”, nie spieszą się ze zmianą przepisów, które pozwalają wygrywać przetargi zagranicznym firmom.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (29.10.2016)

Ryszard Czarnecki