Tomasz Wandas, Fronda.pl: Pani Premier oczekuje, że wszystkie państwa UE będą miały tak samo ważny głos w sprawie reform dotyczących wspólnoty europejskiej. Czy faktycznie możemy mieć nadzieje na taki równy głos, choćby w sprawie Nord Streamu, czy raczej są to tylko marzenia? Czy Donald Tusk stanie po naszej stronie?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący PE: Dotychczas przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, zapewne w trosce o reelekcję był „membraną” Berlina, lub też „pasem transmisyjnym” establishmentu europejskiego. Jeżeli odwoływał się kiedykolwiek do solidarności europejskiej, to czynił to nie w kontekście Nord Streamu, tylko przy okazji tematu przymusowego przesiedlania imigrantów.

W jakim interesie zatem to czynił?

Czynił to w politycznym interesie „starej Unii”, tych krajów, które przez dekady - a w ostatnim czasie szczególnie - doprowadziły do kryzysu migracyjnego, a teraz chce, aby kraje „nowej Unii”, które ze sprawą nie miały nic wspólnego, płaciły ich rachunek. Nie sądzę, aby w tej kwestii nastąpiła konkretna zmiana.

Wiemy, że Pani premier na szczycie Unii poruszyła kwestię budowy drugiej nitki gazociągu północnego. Polskie radio nieoficjalnie dowiedziało się, że otrzymała ona poparcie kilku krajów i Donalda Tuska. O czym to świadczy? Czy Donald Tusk zrozumiał, że mówienie „nie, bo nie” nie popłaca?

Zwracam uwagę, aby nie przyłączać się do „chóru” tych, którzy za wszelką cenę chcą dostrzec jakaś gwałtowną metamorfozę Donalda Tuska. Nie, o tym, że relokacja to zły pomysł powiedział parę tygodni po tym, jak przestała obowiązywać, a o Nord Stream 2, stwierdził, że nie jest w porządku, kilka tygodni po tym, gdy niemiecki polityk Weber, szef europejskiej frakcji Partii Ludowej w PE ją skrytykował. Nie jest tak, że nagle Donald Tusk zaczyna toczyć polemikę z Niemcami. Sprawa ta ostatnio zaczęła różnić CDU i SPD, a więc chadecję i lewicę niemiecką. W ten wewnątrz niemiecki spór wpisuje się Donald Tusk.

Wiemy o tym, ze metamorfoza Tuska nie miała miejsca, wiem, ze podejmuje on grę. Jednak mimo wszystko i w sprawie przymusowej relokacji uchodźców zmienił zdanie. O co zatem chodzi?

Być może przewodniczący Tusk zobaczył, że „wieje wiatr” z innej strony. Być może uważa, że jeśli ma budować karierę w Polsce, to jednak nie może się totalnie rozmijać z tym, czego oczekuje opinia publiczna. Wiemy doskonale, co większość Polaków twierdzi w sprawie imigrantów i Nord Streamu – są przeciwko. Być może Donald Tusk dostrzegł, że jeśli cokolwiek chce znaczyć w Polsce, to nie może być cały czas przeciwko społeczeństwu. Warto podkreślić, że parę tygodni przed nim, szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker w wywiadzie dla tygodnika „Bild” powiedział, że nie należy karać Polski i Węgier za odmowę przyjęcia imigrantów, głównie muzułmanów. Nawet na forum unijnym Donald Tusk nie przeciera żadnych nowych ścieżek, nie mówi niczego odkrywczego – pewne rzeczy powtarza za Junckerem, inne za Weberem – zatem wcale nie odróżnia się on od mainstreamu i w niczym nie jest oryginalny.

Dziękuję za rozmowę.