Luiza Dołęgowska, fronda.pl: W zachodniej prasie Marsz Niepodległości był przedstawiany jako marsz faszystów, nazistów i tamte media (nie wspomnę o polskojęzycznych z niemieckim kapitałem) z lubością przekazują dalej ten fałszywy obraz. Dlaczego tak się dzieje Pana zdaniem i czy należy na forum Parlamentu Europejskiego tę sprawę kategorycznie wyjaśnić - i czy to nie jest wobec Polaków mowa nienawiści?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Dwa czy trzy transparenty na marszu z udziałem co najmniej 60 tysięcy ludzi były tylko pretekstem do ataku na Polskę w różnych kręgach Europy Zachodniej, ale także w USA. Te ataki mają charakter bądź ideologiczny - są dziełem lewicowców i liberałów, którzy nie mogą znieść faktu, że w Polsce rządzi prawica, która ma tak wielkie poparcie społeczne. Poza tym, źródłem tych ataków jest próba zepsucia wizerunku Polski z powodów czysto ekonomiczno-konkurencyjnych. Mianowicie największe kraje Europy Zachodniej uważają, że Polska, chociaż startuje z niskiego pułapu jednego z siedmiu najbiedniejszych krajów europejskich - chodzi o PKB na jednego mieszkańca,  staje się coraz bardziej konkurencyjna i stanie się poważnym zagrożeniem konkurencyjnym dla tych państw za kilka lat. Stąd też próba zohydzania Polski, atakowania naszego wizerunku po to, żeby zniechęcić inwestorów zagranicznych do inwestowania w Polsce z racji oczywistych - część może nie chcieć inwestować w kraju, którym rzekomo panoszy się antysemityzm.

Co z tym można zrobić?

Przyznam, że ja, zupełnie inaczej niż pani - uważam, że nie należy niczego prostować na forum Unii, tylko pamiętać zasadę Clausewitza, że najlepszą obroną jest atak. Jeżeli nas oskarżają niemieckie media, to trzeba przypominać jednoznacznie niemieckie zbrodnie, brak rozliczenia się Niemców z narodami i ofiarami II wojny światowej, którą zainicjowali, ale także i ten fakt, że- uwaga!: ilość przestępstw na tle rasowym w Niemczech jest setki razy większa niż w Polsce. I to trzeba podkreślać, oraz to, że wolność mediów w Niemczech jest dużo mniejsza niż w Polsce. Fakty wyglądają tak, że w Polsce można pisać o wszystkim, natomiast w Niemczech, w Wielkiej Brytanii i we Francji jest faktyczna cenzura - chodzi o pisanie na temat gwałtów czy przestępstw, gdy nie można pisać na temat narodowości czy wyznania osób, które się tych przestępstw dopuszczają - więc jest to przykład spektakularny.

Jak jeszcze możemy pokazywać światu to zakłamanie mediów zachodnich?

Jeżeli będą nas atakować media innych krajów Europy Zachodniej, to trzeba przypomnieć, że kraje te - posądzające nas o faszyzm czy o nazizm - wystawiały własne dywizje SS, które wspierały Niemców w czasie II wojny światowej. Polska natomiast nie miała żadnej formacji kolaboracyjnej, w czym była wyjątkiem na tle Europy i trzeba to mówić bardzo, bardzo wyraźnie. Inną sprawą jest to, że antypolskie wypowiedzi zarówno mediów, jak i polityków na Zachodzie są wspierane, cytowane, kolportowane, multiplikowane także przez różne rodzime kreatury, które w tym antypolskim jazgocie uczestniczą i jeszcze dolewają oliwy do tego antypolskiego ognia.

Część dziennikarzy i polityków w Polsce staje się beneficjentami tej antypolskiej histerii, która ma miejsce poza naszymi granicami. Dla nich, im gorzej mówi się o Polsce - tym lepiej.  Trzeba wyraźnie powiedzieć, że są pewne rachunki krzywd, jeżeli chodzi o różne media i polityków zachodnich, i trzeba tych ludzi piętnować bardzo jednoznacznie, a nie ''wyjaśniać'' - bo oni to piszą ze złą wolą. Musimy więc załatwić na naszym podwórku sprawę z tymi ludźmi, którzy od lat żerują na antypolonizmie.  

Dziękuję za rozmowę.