Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy to polski rząd prowadzi nieodpowiednią politykę wobec Francji i popełnia jakieś błędy, czy to prezydent Macron jest zbyt niedoświadczonym politykiem i nie do końca wie, co mówi?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Polski rząd broni polskiej racji stanu, zarówno w kwestii blokowania inwazji imigrantów, jak i w sprawie pracowników delegowanych. Natomiast prezydent Francji z jednej strony dba o francuskie interesy - a w sprawie pracowników delegowanych o interesy francusko-niemieckie, gdyż to te oba kraje mają tych pracowników najwięcej w całej wspólnocie europejskiej. Z kolei największym eksporterem tych usług jest Polska, ponieważ 460 tysięcy Polaków to pracownicy delegowani. Prezydent Macron jest najmłodszym prezydentem w Europie i widać po jego zachowaniu brak politycznego doświadczenia. Ponadto zaznaczyć trzeba, że ma podejście bardzo ideologiczne. Zapomina w danym momencie np. o rozmowach, które się toczą między Polską a Francją w sprawie sprzedaży francuskich łodzi podwodnych. Jeżeli nie zdaje sobie sprawy, że jego wypowiedzi mogą negatywnie wpłynąć na taką transakcję oznacza to, że niewiele rozumie z polityki międzynarodowej.

Unia Europejska jest wielkim organem, a Macron przy każdej okazji stara się być uszczypliwy względem Polski, dlaczego?

Jeżeli chodzi o pracowników delegowanych to Polska oczywiście stanowi konkurencję dla francuskich firm i budżetu Francji. Myślę, że Macron podobnie jak jeden z jego poprzedników, czyli Sarkozy, ma w sobie dużo arogancji. Bardzo szybko osiągnął on bardzo wiele i sądzi, że wszystko mu wolno, a w rzeczywistości tak nie jest. Wart podkreślenia jest tu też aspekt ideologiczny.

To znaczy?

Macron jest człowiekiem formacji lewicowej, choć o liberalnych poglądach gospodarczych. Dziś liberalna lewica nie może pogodzić się z faktem, że Polska jest wyjątkiem na europejskiej mapie politycznej. Jesteśmy jedynym krajem spośród (formalnie jeszcze) dwudziestu ośmiu, w którym obywatele nie wybrali lewicy do parlamentu. Jest to ewenement i myślę, że ten image społeczeństwa, które ma w nosie lewicę i lewicowe wartości jest obecny w Europie i wzbudza bardzo emocjonalne reakcje, od Fransa Timmermansa po Macrona.

Po wyborach w Niemczech zapewne czeka nas szczyt Trójkąta Weimarskiego. Czy biorąc pod uwagę fakt, że Polska ma dziś napięte relacje zarówno z Francją, jak i z Niemcami, możemy mimo wszystko liczyć na to, że rozmowy przebiegną w pokojowej atmosferze?

Mamy tutaj do czynienia ze zderzeniem większego pragmatyzmu  kanclerz Merkel z pewnym ideologicznym zacięciem i pewną niefrasobliwością ze strony prezydenta Macrona.

To znaczy?

Pani kanclerz Merkel zaledwie raz publicznie  skrytykowała Polskę. Domyślam się, że jest bardzo niezadowolona z faktu, że Polska nie przyjmuje imigrantów, pokazując tym samym pośrednio społeczeństwu niemieckiemu, że można ich nie przyjmować. Merkel jednak tego niezadowolenia niemal nie pokazuje. Ponadto, jak twierdzi tygodnik „Der Spiegel”, kanclerz Niemiec jest raczej sceptyczna wobec pomysłu szefa KE, Junckera, dotyczącego uruchomienia procedury przeciwko Polsce, której efektem mogą być sankcje. Berlin jest też nieco bardziej pragmatyczny niż Paryż, ale oba państwa wyczuwają w Polsce coraz większa konkurencję.

Jaka zatem będzie przyszłość tego spięcia?

Zobaczymy co się będzie działo po wyborach do Bundestagu, które odbędą się już we wrześniu. Po nich rozpocznie się poważna debata o przyszłości UE, która potrwa końca przyszłego roku. Oczywiste jest, że w tej debacie Polska będzie traktowana bardzo poważnie.

Skąd ta pewność?

Nie może być inaczej, skoro europejski projekt ma zostać uratowany. Dziś pojawiają się szczególnie mocne tendencje do powrotu do Europy Karolińskiej, czyli do dawnej EWG + „coś”. Co oznacza szukanie europejskiego jądra i wykluczanie dużej części krajów Nowej Unii.

Jest to oczywiście pomysł oznaczający totalną porażkę projektu europejskiego.

Od początku istnienia UE po raz pierwszy mamy do czynienia z największym kryzysem wspólnoty. Jeżeli Unia ma przetrwać, to tylko przy podjęciu bardzo konkretnych ustaleń, które trzeba będzie poczynić wspólnie. Jeżeli zatem ktoś dziś izoluje Polskę, chce ją spychać na margines, to jest wrogiem Europy, ponieważ bez Polski ten projekt upadnie.

Czy atak na nasz kraj będzie cały czas trwał?

Prawicowa Polska w wielu projektach europejskich jest elementem zbędnym, jest zawalidrogą, w związku z czym różne środowiska ideologiczne będą nasz kraj atakować. Musimy się z tym pogodzić. To nie zniknie jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Po prostu pojawiają się tu sprzeczne interesy. Polska jest teraz liderem jeśli chodzi o wzrost PKB per capita, staliśmy się też istotnym zwornikiem politycznym w tym rejonie Europy między krajami Grupy Wyszehradzkiej, krajami Bałtyckimi, a krajami Bałkańskimi. Polityczna rola Polski w tej chwili rośnie, w związku z tym pojawia się poczucie coraz większej konkurencyjności w stosunku do naszej ojczyzny. Te nerwowe reakcje w mediach jak i na poziomie instytucji międzynarodowych świadczą o tym, że Polski nagle zaczęto się obawiać.

Dziękuję za rozmowę.