O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Ryszarda Czarneckiego.

"Dymisje osób, które były negatywnymi bohaterami afery podsłuchowej sprzed roku, powinny odbyć się w zeszłym roku, a nie po dwunastu miesiącach, kiedy Platformie Obywatelskiej pali się ziemia pod nogami.

Moim zdaniem są to oczywiście zabiegi wyborcze. Przynajmniej Platforma mówi, albo dymisje, albo jesteście posłami i macie immunitet. Ważna rzecz. Natomiast w sensie politycznym obok wyborów, gra toczy się o pozycję kluczową, czyli prokuratora generalnego. Platforma chce tą funkcję dla swojego człowieka tak, aby Prokurator Generalny mógł „ukręcać łeb” aferom, które do tej pory zostały ujawnione i tym, które dopiero ujrzą światło dzienne. Ponadto Platforma Obywatelska potrzebuje swojego członka na tym stanowisku, aby zbierać haki na opozycję, która za chwilę przejmie władzę. Zresztą PO szykuje się nie tylko na to stanowisko, bo pojawiają się również naciski na prezesa NBP Marka Belkę, żeby zrezygnował z pełnionej funkcji. Wówczas Platforma mogłaby obsadzić prezesa Narodowego Banku Polskiego zanim uczyni to nowa większość sejmowa za parę miesięcy.

Uważam, że jest to zagranie piarowskie, wyborcze, a jednocześnie ma taki bieżący wymiar walki w ekipie rządzącej.

Jeżeli nagle okaże się, że ten manewr przyniesie Platformie wzrost poparcia w wysokości 15 procent, to pani premier Kopacz chciałaby przyspieszonych wyborów, ale nie sądzę, żeby Polacy dali nabrać się na takie tanie chwyty."

Not. Karolina Zaremba