“Zjednoczeni możemy uratować lasy” i “Schweighofer, wynoście się” – krzyczeli demonstranci w Bukareszcie, którzy pojawili się z rumuńskimi trójkolorowymi flagami.

Około tysiąca ludzi protestowało w mieście Kluż-Napoka przeciwko “spiskowi” władz z austriackim Schweighoferem, który dominuje na lokalnym rynku leśnym.

Resort środowiska ogłosił rozpoczęcie kontroli firmy, która jest podejrzana o nielegalne kupowanie drewna i budowanie pozycji monopolisty.

W ostatnich czasach eksploatacja lasów w Rumunii stanowi duży problem. Rumuńskie partie oskarżane są o zezwolenie na wycinkę dla zysku. Demonstranci oskarżają, że zjawisko nielegalnego wylesiania wymknęło się spod kontroli. Jak wynika z oficjalnego raportu, w przeciągu 20 lat, wycięto nielegalnie ok. 80 mln metrów sześciennych drewna, to znaczy straty sięgające 5 mld euro.

Z sondaży wynika, że wylesianie jest aktualnie głównym zmartwieniem Rumunów. Jak podkreślił przewodniczący stowarzyszenia Nostra Silva Catalin Tobescu, wprowadzony pod koniec 2014 roku system „radaru leśniego”, przyczynił się do zmniejszenia o połowę nielegalnych wycinek. Jednak zdaniem obrońców rumuńskich lasów, system musi zostać ulepszony.

Powierzchnia lasów w Rumunii, które są ostoją niedźwiedzi brunatnych i wilków, wynosi 6,6 mln hektarów i należy do największych w UE.

KZ/Radiomaryja.pl