W swoim najnowszym spocie wyborczym Róża Thun odwołuje się do klipu swojego głównego konkurenta, prof. Ryszarda Legutko. Naukowiec w kilku językach mówił m.in. o fundamentach Europy, o kulturze i tradycjach. Mówił, że to właśnie chrześcijaństwu zawdzięczamy naszą wspólną tożsamość.

Spot, w którym prof. Legutko mówi w kilku językach był doceniony także przez politycznych komentatorów i uznany jako jeden z lepszych (wreszcie merytoryczny!) w tej kampanii.

Klip prof. Legutko właśnie doczekał się odpowiedzi ze strony... Róży Thun. Europosłanka Platformy także w kilku językach odpowiada naukowcowi. Mówi, że znajomość języków obcych jest w Parlamencie Europejskim przydatna, ale... nie zastąpi ona ciężkiej pracy. To znaczy, że Thun zarzuca Legutce lenistwo? Dokładnie tak! Zdaniem posłanki, kandydat PiS od pięciu lat nie ustanowił żadnego nowego prawa w UE. Co zaś zrobiła Thun? Posłanka po raz kolejny chwali się obniżeniem roamingu... Ok, to ważne, ale – ile można o tym samym?

Na koniec spotu Thun pokazuje jednak absolutny brak klasy. Bo jak inaczej określić fakt, że posłanka, której pełne nazwisko brzmi Róża Maria Gräfin von Thun und Hohenstein nabija się z nazwiska swojego kontrkandydata, konkludując w spocie, że "nie będzie lekutko"?

MaR