Można mieć wrażenie, że ks. Lemański idzie sam pod prąd swoich wskazań. Nawołuje arcybiskupa Hosera do zachowania bardziej chrześcijańskiego, ale sam w przedziwny sposób rzuca nie niego cień, jak się zdaje, falszywego pomówienia. Chodzi oczywiście o przywołanie słów znanych z czasu ostatniego konklawe i powiązanych ze sprawą kardynala O'Briena, oskarżonego o molestowanie czterech księży. Kardynał przynał sie do winy, przeprosił i wycofał z życia publicznego oraz pełnionych funkcji.

Fraza „głęboko niestosowne zachowanie wobec księdza”, bo o niej mowa, określająca zachowanie o charakterze seksualnym, mogła oczywiście "wpaść" do wypowiedzi ks. Lemańskiego, jako adekwatna niezależnie od rodzaju "niestosowności". Nie wiemy przecież co wydarzyło się w styczniu 2010 roku pomiędzy abp Hoserem a ks. Lemańskim. Jednak fakt, że media szybko podchwyciły seksualny podtekst cytowanego zdania powinien skłonić byłego proboszcza Jasienicy do prostej deklaracji - tak, chodzi o zachowanie seksualne, nie - nie oskarżam arcybiskupa o tego typu zachowanie. Tymczasem ks. Lemański zdaje się świadomie grać na nucie niejasności lub też sam zapędził się w maliny, w które zapędzać się nie zamierzał. Jeśli jego strategia opierała się na nieujawnianiu do jakiej "niestosowności" doszło, to cytat ze sprawy O'Briena, który wydawał się retorycznie trafny, teraz jest już poważnym dla niej obciążeniem. Niedementowany stał się insynuacją. Mamy więc wybór między prawdą a strategią.

Do tego dochodzi relacja osoby niewątpliwie bardzo wiarygodnej, czyli redaktora Zbigniewa Nosowskiego, który zaprzeczył, jakoby można mówić o podtekście seksualnym. 

Czy zatem księdzu Lemańskiemu, chodzi o to żeby "Fakt" i inne media domniemywały teraz, czy abp Hoser molestował jednego ze swoich proboszczów? To sprawa na tyle poważna, że Lemański nie powinien już ukrywać prawdy. Jeśli jednak podtrzymuje stan niepewności dla uzyskania korzyści psychologicznej, to może się mocno przeliczyć. Jest bowiem bardzo bliski tego by stracić przewagę moralną, jako uzyskał w mediach głównego nurtu. Nie mówiąc o tym, że zachowuje się raczej paskudnie grając kartą molestowania, nawet jeśli jest motywowany osobistym cierpieniem.

Tomasz Rowiński

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

O co chodzi parafianom ks. Lemańskiego? Może zamiast buntowania duszpasterza powinni pozwolić mu odsapnąć od mediów?