Irańskie i rosyjskie władze wystąpiły z protestem przeciwko budowie rurociągu na dnie Morza Kaspijskiego. Zdaniem tych krajów, zagraża on ekologii tego akwenu. Oświadczenie to jest reakcją na deklarację amerykańskiego ambasadora w Azerbejdżanie, którzy powiedział, że USA wspierają powstanie rurociągu między Turkmenistanem a republiką Azerów.

 

Irańskie MSZ uważa, że powstanie rurociągu może mieć bardzo negatywne skutki dla ekologii akwenu. - Biorąc pod uwagę fakt, że Morze Kaspijskie jest ograniczone ze wszystkich stron ziemią, transport surowców energetycznych może spowodować niebezpieczne konsekwencje dla środowiska. Dlatego też decyzje w tej sprawie powinny być podejmowane za zgodą wszystkich pięciu państw (mających dostęp do Morza – red.) - oświadczył resort.

 

Również Rosja wystąpiła z podobnym stanowiskiem. Ambasador Federacji Rosyjskiej w Baku, Dmitrij Dorochin, zaznaczył, że projekt budowy rurociągu jest nie do przyjęcia ze względu na zagrożenie dla ekologii Morza Kaspijskiego.

 

Co ciekawe, z podobną argumentacją występowali przeciwnicy budowy Gazociągu Północnego, łączącego Rosję z Niemcami. Raport autorstwa Marcina Libickiego, ówczesnego europosła, wskazywał, że budowa gazociągu na dnie Bałtyku jest groźna dla ekologii, szczególnie, że w Bałtyku zatapiana była broń po II wojnie światowej. Budowa rurociągu zagrażała więc nie tylko ekologii, ale również życiu ludzi, jeśli doszłoby do naruszenia broni składowanej na dnie Morza. Jednak w tamtej sprawie Rosjanie nie podzielili zdania obrońców ekologii. Ona bowiem dotyczyła ich żywotnych interesów.

 

żar/Kresy24.pl