W 2014 roku z Warszawy wydalono czterech pracowników rosyjskiej dyplomacji podejrzanych o pracę dla GRU. Mieli oni działać jako szpiedzy i chcieć doprowadzić do przewrotu w Czarnogórze.
O sprawie wydalonych pracowników rosyjskiego ataszatu wojskowego donosiła stacja TVN24.
Wszystko związane jest ze sprawą planowanego zamachu terrorystycznego w Czarnogórze. Jak ujawnił czarnogórski prokurator generalny Milovoj Katnic, motywem zamachu przygotowywanego przez Aleksandra Sindjelica była próba zablokowania akcesji kraju do NATO.
Serbscy antyzachodni aktywiści związani z Rosją planowali zamach na premiera kraju, a następnie zainstalowanie w Czarnogórze prorosyjskiego rządu.
Jednymi z organizatoró akcji byli Eduard Szirokow i Władimir Popow. Według czarnogórskich mediów są oni agentami GRU, podobnie jak kilku dyplomatów wydalonych z Warszawy w związku z podejrzeniami o działalność szpiegowską.
Władze Czarnogóry nie kierują oskarżeń wprost w stronę Rosji, ale mówią o "prorosyjskich nacjonalistach", których mocodawcami musieli być ludzie o ogromnej władzy.
Czarnogóra wstąpiła do NATO w maju 2016 roku. Śledztwo w sprawie próby zamachu na premiera kraju jest w toku.
emde/biznesalert.pl