Dziennik "Fakt" dotarł do szokującego dokumentu polskiej prokuratury, który szczegółowo opisuje stan materiałów przysłanych z Rosji. "Skandaliczny sposób postępowania Rosjan z arcyważnymi dla śledztwa próbkami pobranymi z ciał ofiar katastrofy smoleńskiej! Przekazane przez Moskwę próbki pobrane od ofiar znajdują się w tak w fatalnym stanie, że nie wiadomo, czy biegli z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Sehna będą w stanie na ich podstawie przeprowadzić zlecone przez prokuraturę badania toksykologiczne!" - informuje dziennik.

Jak wyglądają dowody przesłane przez Rosjan? "W przypadku większości z nich brakuje opisów na nakrętkach i metryczkach, napisy są często nieczytelne, a nalepki poodklejane! Wiele dowodów w pojemnikach jest byle jak pospinanych gumkami. „Dowody 727, 728, 729 i 730 połączone były gumką” – czytamy w dokumencie. „ Opis na metryczce – brak, opis na nakrętce – brak”. Dlatego z powodu bałaganiarstwa Rosjan w ogóle nie wiadomo, czy odpowiednie próbki rzeczywiście pochodzą od osób, do których w Moskwie zostały przypisane! Nie mówiąc już o tym, że przeprowadzenie miarodajnych i wiarygodnych badań próbek tak fatalnie oznaczonych może okazać się po prostu niemożliwe".

- Mogę powiedzieć, że próbki przekazane przez Rosjan znajdują się w bardzo złym stanie i według wielu ekspertów przeprowadzenie zleconych przez prokuraturę badań może okazać się niemożliwe – powiedział nam mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. 

Czy w takim razie rząd Donalda Tuska zareaguje? Państwo polskie nie może pozwolić sobie na takie traktowanie. To kluczowe dla Polaków śledztwo z dnia na dzień staje się farsą, która ponownie dotyka rodziny tych którzy zginęli 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku. Bezradność polskiego MSW, polskich śledczych, którzy nie potrafią zadbać o polską własnośc (np. czarne skrzynki, itp) jest niedoopisania.

sm/Fakt