„Polityczna poprawność kazała nam odróżniać Rosjanina od Sowieta. Wmówiła nam, że dobrzy Rosjanie są niewinnymi ofiarami wyobcowanej kremlowskiej elity. Ale reakcja Rosjan na agresję 
na Ukrainę pokazała, 
że rozróżnienie to jest wątpliwe” – pisze Krzysztof Rak na łamach „Rzeczpospolitej”.

Choć wielu komentatorów wieszczy początek końca Putina, to wydaje się, że taki optymizm nie ma podstawy – uważa Rak. Jego zdaniem fundamenty, na których opiera się władza prezydenta FR, pozostały niewzruszone. „Są nimi: jego osobista popularność, pełna kontrola mediów (przede wszystkim telewizji), lojalny aparat przemocy i last but not least rosyjski homo sovieticus” – pisze publicysta.

Rak przypomina, że Putin cieszy się dziś ogromnym poparciem ze strony Rosjan. Pod koniec lipca 86 proc. obywateli FR pozytywnie oceniało jego działania. Zdaniem Aleksieja Lewinsona, socjologa z niezależnego Centrum Lewady – Putin jest popierany, bo dąży do przekształcenia Rosji w „wielkie i szanowane mocarstwo”. Jego zdaniem Rosjanom bardziej zależy na poprawie pozycji państwa na arenie międzynarodowej, niż na wzroście dobrobytu.

Co więcej, społeczeństwo FR nie chce wcale być za granicą lubiane. Uważa, że Rosja wtedy będzie wielkim mocarstwem, gdy inni będą się jej bali. Dlatego coraz gorsze stosunki z USA i UE uznają za dowód na potęgę ich kraju.
Cały tekst jest dostępny w czwartkowym wydaniu „Rzeczpospolitej”.

bjad/rzeczpospolita.pl