Wszyscy ostatnio słyszeliśmy, jak Putin w październiku głosił wszem i wobec, że USA narzuca swój dyktat zamiast proponować dialog. Jeśli prezydentem USA zostanie Donald Trump – twierdzi Juri Reszeto z DW Moskwa – można będzie powrócić do dialogu. Dlatego Kremlowi zależy, wbrew temu co mówi oficjalnie, na wygranej Trumpa. W końcu określany jest on „przyjacielem Rosji”.

Putin wyśmiał też teorie o tym, że Rosja miałaby wpływać w jakikolwiek sposób na wynik wyborów:

„Czy Ameryka jest jakąś republiką bananową? Ameryka jest wielkim mocarstwem!”

Jak podaje wspomniany Reszeto – aż 80 procent Rosjan Stanów Zjednoczonych nie lubi, uważa je za zagrożenie. Nie bez powodu, w końcu rosyjskie stacje reżimowe nie nastrajają pozytywnie Rosjan do Amerykanów. Pomimo tego, sympatią darzą Trumpa. Aż 38 procent Rosjan uważa, że Trump będzie lepszym prezydentem dla Rosji. Co do Clinton tylko 9 procent ankietowanych uważa, że będzie to dobry prezydent z punktu widzenia Rosji.

Jednak sam Trump dość często zmienia zdanie na temat Rosji. Zapytany podczas wiecu w Newadzie o ewentualne stosunki z Rosją powiedział:

„„Może będziemy mieć dobre relacje. Może będziemy mieć straszne relacje. Może będzie to coś pomiędzy”.

Kością niezgody jest między innymi Syria. Trump sam nazwał akcje wojskowe Rosji w tym kraju łamaniem porozumień. Z jednej strony widzimy więc, że Rosjanie Trumpa uważają za lepszy wybór dla nich samych, z drugiej strony nie ma pewności co do tego, jakie dokładnie będą relacje Rosji z USa jeśli wygra Trump.

dam/dw.com,Fronda.pl