Komentując tekst Dimitrija Trenina z moskiewskiego Centrum Carnegie, Witold Jurasz pisze o newralgicznych również dla nas kwestiach związanych z konfliktem w Syrii i napięciem na linii USA-Rosja. 

Do tego, co pisze Dmitrij Trenin z moskiewskiego Centrum Carnegie mam spory dystans, bo nie wierzę w liberałów w ramach współczesnej Rosji. Zakładam, ze każdy liberał jest raczej zadaniowany na liberała (a były tłumacz wojskowy tym bardziej). Tym niemniej analizy D. Trenina są warte uwagi, a sam autor z całą pewnością należy do grupy najwybitniejszych analityków (bycie zadaniowanym nie stoi w sprzeczności z byciem wybitnie inteligentnym).

W najnowszej analizie (vide link), opublikowanej pierwotnie w Financial Times, D. Trenin przestrzega przed przekształceniem wojny w Syrii w "proxy war" (wojnę zastępczą) USA i Rosji. Taki scenariusz miałby dla nas pozytywne reperkusje, gdyż - co prawda kosztem ofiar w Syrii - oddalałby zagrożenie niekorzystnego z naszego punktu widzenia amerykańsko - rosyjskiego dealu obejmującego swym zasięgiem również Ukrainę. O tym, iż istnieje wyraźne iunctim sprawy syryjskiej i ukraińskiej D. Trenin wspomina skądinąd bardzo wyraźnie.

Stałą cechą rosyjskiej polityki zagranicznej jest skłonność do przelicytowywania. Dzieje się to niemal zawsze, gdy rosyjski MSZ przestaje grać pierwsze skrzypce, a sprawy przejmuje bezpośrednio Kreml. Tak, od kilku już lat, dzieje się w odniesieniu do Ukrainy, a - sądząc po kilku kolejnych wpadkach Rosjan na kierunku syryjskim - również i na tym kierunku. Zakładam, ze tekst Trenina to sygnał ze strony Moskwy, że Rosja rozumie, że przelicytowała. Pytanie, czy da się przelicytowywać po raz kolejny i potem za każdym razem obniżać stawkę, po to, by znów przelicytować jest kluczowe również z naszego punktu widzenia. W naszym interesie jest, by tym razem Waszyngton zachował się bardziej zdecydowanie niż do tej pory.

Nasz wpływ na powyższe nie był, nie jest i nigdy nie będzie nadmiernie duży, ale dobre relacje z Waszyngtonem mogłyby pomóc w przechylaniu szali w stronę konfrontacji, a nie porozumienia - a w dalszej perspektywie - w kierunku tego, by Waszyngton, gdy zasiądzie do rozmów z Moskwą, wynegocjował możliwie dobre warunki dla Ukrainy i nie dopuścił do tego, co jest celem Moskwy tj, do rewizji europejskiej architektury bezpieczeństwa. To, czy mamy z Waszyngtonem lepsze czy gorsze relacje niż jakiś czas temu nie jest więc bez znaczenia.

Link do tekstu Trenina

Witold Jurasz

źródło: facebook