„Najlepszym sposobem byłaby likwidacja Ukrainy jako państwa. To byłoby lepszym rozwiązaniem nie tylko dla Rosji i mieszkańców Donbasu, ale również mieszkańców całej Ukrainy” – powiedział członek prezydenckiej Rady ds. Relacji Międzyetnicznych Bogdan Bezpałka.

Opinię Bezpałki przytoczyła rosyjska agencja informacyjna Ria Nowosti. Jego zdaniem Rosja nie powinna „oczekiwać od Kijowa wykonania porozumień mińskich", ponieważ uważa on, że władze ukraińskie „są sterowane przez Zachód". 

W Rosji od jakiegoś czasu dokonywane są "podchody" w kierunku Ukrainy.

Najpierw Władimir Putin opublikował felieton historyczny, w którym wysunął tezę, że Ukraińcy i Rosjanie to tak naprawdę jeden naród. Odwoływanie się do panslawizmu to w Rosji nic nowego - taka konkluzja jest oczywista chociażby po przeczytaniu "Syzyfowych prac" Stefana Żeromskiego.

Jest to również świadoma strategia wewnętrzna Kremla, który stara się wzbudzić w Rosjanach przekonanie o istnieniu od zawsze rosyjskich ziem na terenach innych krajów. W tę strategię wpisała się także niedawna wypowiedź Aleksandra Łukaszenki, że Białystok i Wilno to ziemie białoruskie - więcej czytaj tutaj.

Następnie wiceszef Rady Bezpieczeństwa, były prezydent Dmitrij Miedwiediew wyrażał opinię o „bezsensowności" wszelkich rozmów z władzami w Kijowie, a państwo ukraińskie nazwał „wasalem Zachodu". Wytykał także prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu jego żydowskie korzenie, a jego działalność porównał do kolaboracji z Niemcami w trakcie II wojny światowej.

Obie wypowiedzi nie spotkały się z większym odzewem na Ukrainie.

- Moskwa znów sięga po agresywną retorykę, bo Zełenski mocno drażni rosyjskie kierownictwo. Uważali, że władzę na Ukrainie objął zwykły artysta kabaretowy, i myśleli, że szybko go omamią. Mówił po rosyjsku i na początku mocno chciał się dogadać i zakończyć wojnę. Ale szybko się zorientował, że próbują zmusić go do gry na ich zasadach. Zełenski więc poszedł w drugą stronę, postawił na NATO i twarde negocjacje z Moskwą - powiedział w rozmowie z Rzeczpospolitą ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko.

ren/rp.pl