Ostatnie ruchy Rosji wskazują, że Władimir Putin może się przygotowywać do operacji aneksji Białorusi. Świadczyć o tym mogą manewry rosyjskich wojsk, a także wojna hybrydowa prowadzona wobec tego kraju.

Jaką drogę wybierze Rosja, aby usprawiedliwić swoje imperialne zapędy i ewentualną agresję na Białorusi? Bardzo prostą. Rosjanie w ostatnim czasie ułatwiają uzyskanie rosyjskiego obywatelstwa ludziom urodzonym na terenie byłego ZSRR, w tym właśnie Białorusinom. O tym, że ta strategia może być preludium do darszych działań związanych z aneksją mówił w jednym z wywiadów Andriej Iłłarionow, były doradca prezydenta Rosji, obecnie mieszkający w USA.

Iłłarionow nie ma wątpliwości - do aneksji Białorusi może dojść w ciągu najbliższych kilku miesięcy, a przyczynkiem do dokonania ataku przez Kreml może być rzekoma wola "Rosjan" mieszkających na Białorusi, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Krymu.

"Władze FR ułatwiają nabywanie rosyjskiego obywatelstwa osobom, które urodziły się na terytorium byłych republik sowieckich. Ludzie, którzy skorzystają z tego prawa, nie do końca mogą zdawać sobie sprawę, w jaki sposób zostaną później wykorzystani" - stwierdził Iłłarionow, komentując strategię Moskwy.

Według eksperta bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym Rosja ogłosi, że to sami Rosjanie mieszkający na Białorusi chcą "interwencji".

Jak dodaje, aneksja Białorusi mogłaby wywindować poparcie Putina w Rosji do niebotycznego poziomu:

"Rosyjscy imperialiści zamierzają dokonać aneksji sąsiada przed wyborami prezydenckimi w Rosji w 2018 r. Gdyby scenariusz ten wszedł w życie, Władimir Putin mógłby liczyć na gigantyczne poparcie swoich obywateli, osiągające ponad 90 proc." - powiedział były doradca Putina.

emde/"Gazeta Polska Codziennie"