"Wszystkie opowieści o tym, że Rosja jakoby chciała kogoś zaatakować są śmieszne. Są to zwykłe brednie. Osoby, które twierdzą, że Rosja chce zaatakować kraje bałtyckie, mają zaburzenie psychiczne" - powiedział Iwanow w rozmowie z "The Financial Times".

Kraje bałtyckie obawiają się bowiem, że Rosja mogłaby je zaatakować. Niekoniecznie poprzez inwazję pełnoskalową, ale przez działania analogiczne do tych, z Donbasu, to jest z wykorzystaniem tzw. "zielonych ludzików". Iwanow uważa jednak, że kraje bałtyckie nakręcają atmosferę, bo... chcą wyłudzić od NATO pieniądze.

"Robią to zupełnie świadomie, by dostać od was [państw NATO] pieniądze. Oni potrzebują waszych pieniędzy, dlatego ciągle straszą i krzyczą, że ktoś ich zaatakuje" - powiedział Iwanow.

Iwanow wskazał też, że nie ma najmniejszego sensu porównywanie budżetu i środków NATO oraz Rosji. "Mamy zupełnie różną siłę wojenną. Czy Pan na poważnie myśli, że Rosja chce rozpętywać wojnę z NATO? Czy my jesteśmy samobójcami?" - przekonywał.

Szef administracji Kremla tłumaczył też, jakoby na Rosję trwała obecnie na świecie "nagonka". "Dlatego nie wszyscy ludzie wiedzą, jaka jest realna sytuacja w świecie, w gospodarce i bezpieczeństwie. Wielu ufa temu, co piszą w gazetach i pokazują w telewizji, tak u was jak i u nas" - uznał.

kad/rzeczpospolita/the financial times