- Wszystkie rozpowszechniane w różnych środkach masowego przekazu i sieciach społecznościowych informacje o tym, że przyczyną katastrofy dużego trawlera-przetwórni „Dalnij Wostok” na Morzu Ochockim mogło być zderzenie z rosyjskim okrętem podwodnym, są wymysłem - oświadczył oficjalny przedstawiciel ministerstwa obrony, generał Igor Konaszenkow. Jak zaznaczył, „w chwili tragedii na tym akwenie Morza Ochockiego nie było żadnych okrętów podwodnych rosyjskiej marynarki wojennej”.

Wersję, według której winny katastrofie był okręt podobny przestawił m.in. szef Dalekowschodniego Stowarzyszenia Kapitanów Morskich Piotr Osiczanski. Jego zdaniem statek mógł zaczepić o przepływający w pobliżu okręt.

- Być może moja wersja będzie dość egzotyczna, ale tylko okręt podwodny mógł przewrócić tak wielki trawler. Żadna inna przeszkoda nie byłaby w stanie tego dokonać – mówił Piotr Osiczanski. Podobna sytuacja zdarzyła się dwa tygodnie temu u wybrzeży Szkocji. Rosyjski okręt podwodny wplątał się w sieci szkockiego kutra. Mało brakowało, by wciągnął go pod wodę, ale na szczęście  dla rybaków lina sieci pękła.    

Rosyjski trawler poszedł na dno u wybrzeży Kamczatki na wschodzie Rosji, ok. 250 km od Magadanu. Na pokładzie znajdowały się 132 osoby:  78 Rosjan i 54 cudzoziemców, w tym Ukraińcy, Birmańczycy, Litwini, mieszkańcy Vanuatu. Potwierdzono już śmierć 56 osób. Uratowano 63. 13 wciąż uznaje się za zaginione, jednak szanse na ich uratowanie są nikłe, gdyż woda ma temperaturę bliską zeru.

Rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Chabarow zaraz po katastrofie powiedział, że być może na trawlerze nie przestrzegano zasad bezpieczeństwa. Później wysunięto wersję, wedle której jednostka zaczepiła o coś dnem. Woda w miejscu tragedii ma głębokość 250 m. Według służb ratunkowych trawler nie nadał sygnału SOS.

KJ/Telewizjarepubika.pl/Wp.pl/Tvn24.pl/BBC