Rosyjska baza lotnicza na Białorusi zostanie zlokalizowana o wiele dalej od polskich granic, niż wcześniej zakładano. Według jednego z białoruskich ekspertów przyczyną tej decyzji jest strach Moskwy przed polskimi pociskami manewrującymi JASSM.

Wiosną 2013 roku Siergiej Szojgu, szef rosyjskiej obrony, powiedział, że na Białorusi zostanie rozmieszczony pułk wojsk lotniczych złożony z 24 myśliwców Su-27. Baza miała początkowo powstać w Baranowiczach, a więc niecałe 140 km od polskich granic. O tej lokalizacji mówiły poważnie nawet prokremlowskie media.

Okazało się jednak, że Rosja zmieniła decyzję. Dowództwo Federacji podało, że pułk zostanie rozmieszczony w Bobrujsku, a więc ponad 350 km od granic Polski.

Oficjalnie nie wiadomo oczywiście, dlaczego zmieniono wcześniejsze plany. Pewną możliwość przedstawił białoruski analityk wojskowy Aleksander Alesin, cytowany przez portal Defence24.pl.

Uważa on, że Moskwa obawia się polskich pocisków manewrujących AGM-158 JASSM, które Warszawa zamierza nabyć od Stanów Zjednoczonych. Uzbrojone w nie myśliwce F-16 mogłyby razić cel odległe nawet o 370 km. Taka broń jest doskonale przystosowana do niszczenia właśnie takich struktur wroga, jak bazy lotnicze.

Choć Bobrujsk w teorii znajduje się w zasięgu pocisków JASSM, to praktycznie – już poza.

Amerykanie zgodzili się na sprzedaż tych rakiet Polsce kilka tygodni temu. W uzbrojeniu F-16 mogą znaleźć się już za półtora roku.

Oczywiście za wyborem Bobrujska mogą stać też inne względy. Chodzi tu zwłaszcza o fakt, ze w Baranowiczach znajduje się obecnie główna baza białoruskich sił powietrznych. Gdyby umieszczono tam pułk rosyjski, stałoby się tam niezwykle tłoczno, co rodziłoby wiele problemów organizacyjnych i logistycznych.

pac/wp.pl/defence24.pl