Szanowni krytykujący Prezydenta Dudę,

sięgnijcie do wypowiedzi jakie pojawiły się w 2011 r. gdy z PiS usuwano Zbigniewa Ziobrę, nie wykluczam, że potępiają dziś Dudę to ci sami, którzy wtedy uderzali w Ziobrę – to w szczególności dedykuję panu ministrowi Patrykowi Jaki, który jest przecież mądrym człowiekiem.

Szczególnie jątrzące są opinie uważających, że ktoś prezentujący inne poglądy niż oni robi to z niecnych pobudek i tym samym jest wrogiem, a nawet zdrajcą. Jeden ze znanych publicystów występując w telewizji należącej do mediów obozu „dobrej zmiany” odkrył, że Prezydent dopuścił się zdrady w wyniku ubeckiej manipulacji przeprowadzonej za pomocą programu satyrycznego. Duda chcąc dowieść, że „nie jest Adrianem”, jak pokazywali go kabareciarze, postawił się prezesowi Kaczyńskiemu „na trupie Polski”.

W cywilizacji łacińskiej (Feliks Koneczny), do której przynależą Polacy, przyjmuje się, że człowiek jest podmiotem w relacjach międzyludzkich. Będąc członkiem określonej wspólnoty narodowej zachowuje jedność z innymi, ale jednocześnie ma prawo do własnych odmiennych poglądów, ma prawo do różnorodności. Przy tym ta różnorodność nie szkodzi jedności bowiem dzięki niej można wypracować lepsze rozwiązania, a to wspólnotę umacnia.

Inaczej rzecz się ma w cywilizacji turańskiej występującej np. w Rosji. Tam władza rozstrzyga jaki pogląd, jakie zachowanie jest właściwe. Człowiek jest tylko przedmiotem zobowiązanym wykonywać wskazania władzy, jeśli tego nie robi będzie uznany za wroga, zdrajcę. W turańszczyźnie jedność oznacza bowiem jednolitość, nie ma w niej zgody na różnorodność, a ewentualnie reformować państwo, może tylko władca, obywatele mają tylko zawsze posłusznie wszystko wykonywać.

Polska przez kilkadziesiąt lat PRL funkcjonowała w okowach sowieckiego komunistycznego turanizmu. Nie wykluczam, że brak zrozumienia dla decyzji Prezydenta Dudy, demonstrowany agresywnymi i stygmatyzującymi wypowiedziami, może mieć swe źródło w turańczyźnie właśnie. Nie jest to oczywiście żadne „zderzenie cywilizacji”, nie ten wymiar, ale jakaś stłuczka kulturowa jak najbardziej.

Romuald Szeremietiew

źródło: facebook