Doradzczyni prezydenta Andrzeja Dudy i działaczka opozycji w PRL, Zofia Romaszewska, po ostrej wypowiedzi z ubiegłego tygodnia, udzieliła wywiadu na łamach poniedziałkowego wydania dziennika "Super Express". 

Romaszewska podkreśliła, że nawet jeżeli prezydent w wyniku tarć z obozem rządzącym, przegra kolejne wybory, to przynajmniej "zachowa się, jak powinien" w kwestii reformy sądownictwa. 

"Prezydent Andrzej Duda, o czym wielu jego krytyków zapomina, jest prezydentem Polski, a nie PiS-u"- podkreśliła doradczyni głowy państwa. 

"Niektórzy straszą, że może przegrać wybory. No to przegra! Będzie wtedy byłym prezydentem, ale zachowa się, jak powinien. Nie ma mowy o kompromisie, gdy jest mowa o demokracji!"- powiedziała Zofia Romaszewska w wywiadzie dla "Super Expressu". Jak dodała, nie chodzi tu tylko o demokrację, ale również o to, aby być "porządnym człowiekiem". 

"Nie ma mowy o kompromisie, kiedy mam określić, czy jestem człowiekiem porządnym, czy nie. Nie da się być trochę porządnym człowiekiem, tak jak nie może być trochę demokracji. Są pryncypia, które są niepodzielne"- zaznaczyła działaczka opozycji czasów PRL. Zapytana o rozłam w obozie dobrej zmiany, odpowiedziała, że nie sądzi, aby on nastąpił. W dalszym ciągu odnosząc się do hasła wyborczego Prawa i Sprawiedliwości, zwróciła uwagę, że wszyscy są zwolennikami  „jak najlepszej zmiany”, dlatego też nie może być ona "byle jaka".

"Dlatego prezydent nie będzie podpisywał wszystkiego, co mu podsuną"- podkreśliła rozmówczyni dziennika, zwracając uwagę, że projekt nie był konsultowany z prezydentem Andrzejem Dudą i nie dano mu czasu na zapoznanie się z nim. 

W ocenie Romaszewskiej, nie można mieć do Dudy pretensji o to, "że chce mieć wpływ na rzeczywistość", ponieważ został wybrany na prezydenta, a sprawowaniu tego urzędu poświęca wiele energii. "Personalne ataki"- zdaniem doradczyni głowy państwa- "są niestety sposobem na unikanie merytorycznej dyskusji". Zapytana o ostrą krytykę pod adresem prezydenta ze strony raczej sympatyzujących z PiS i prawicowych mediów, podkreśliła, że w ten sposób chce się prezydenta "zastraszyć, zakrzyczeć". Co więcej- zauważa Romaszewska- wiele osób, które głosowały na Andrzeja Dudę, mówi jej, że w kolejnych wyborach nie da mu kredytu zaufania. 

"Mówię: no to nie głosuj! Ty nie będziesz miał swojego prezydenta, a prezydent Duda będzie żył dalej"-stwierdziła. 

W ocenie działaczki opozycji czasów PRL, poprawki PiS do przygotowanych przez głowę państwa projektów ustaw o KRS i SN są de facto powrotem "do pierwszej, zawetowanej przez prezydenta reformy". Zdaniem Romaszewskiej, są one również antyspołeczne, a przykładem może być Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Jak mówi rozmówczyni "SE", prezydent, chcąc wprowadzić "element społeczny", miał na myśli ławników, podczas gdy poprawki PiS tego nie przewidywały. 

– Wątpliwości budzi też proponowany przez PiS wybór delegowanych sędziów SN. Po dziesięciu latach orzekania sędzia np. sądu rejonowego mógłby po wskazaniu przez ministra zostać delegowany do orzekania w SN. Jednocześnie - w myśl poprawek PiS - liczba delegowanych sędziów będzie zwiększona ze stu do stu dwudziestu, a więc w Sądzie Najwyższym większość stanowić będą osoby wskazane przez ministra sprawiedliwości, a zarazem prokuratora generalnego. To niedopuszczalne!"- stwierdziła Romaszewska. Jak dodała, wymiana sędziów może przynieść zmianę, jednak tylko na krótki czas i reforma nie może ograniczać się do "wymiany Zosi na Jasia". Ciekawym pomysłem mógłby być "obywatelski przegląd sędziów" i prowadzonych przez nich spraw. Wówczas można by, na przykład, zwalniać dyscyplinarnie sędziów odpowiedzialnych za przewlekłość poszczególnych spraw. Tutaj- w ocenie Romaszewskiej- mogliby przydać się ławnicy. 

yenn/PAP, Fronda.pl