Ostatnio słychać było o Janie Rokicie, gdy zapadł na tajemniczą i ciężką chorobę w ukochanych Włoszech. Od tego czasu ten inspirujący polityk nie zabierał zbyt często głosu na polityczne tematy. Teraz wykładowca akademicki i publicysta, oraz niedoszły premier rządu PO-PiS opowiada o swoich spostrzeżeniach politycznych. „To oczywiste, że Polska nie jest zieloną wyspą szczęśliwości. I również w sposób oczywisty Polska nie upada, nie mamy do czynienia z zanikiem polskiej państwowości. To są dwie prymitywne, zwulgaryzowane narracje, ordynowane nam przez dwie dominujące partie, byśmy się nawzajem walili tymi hasłami po pyskach. Jeśli to robimy – to obaj liderzy śpią spokojnie, pewni lojalności swej klienteli. Ale ja się w mojej ojczyźnie nie zamierzam z nikim walić po pysku i nie mam zaufania do opowieści serwowanych przez liderów obu partii. Prawda i analiza są zawsze ciekawsze od ideologii”- mówi były prominentny polski polityk. Rokita odnosi się również do stylu rządzenia Donalda Tuska, który w pewnym momencie skutecznie wyeliminował Rokitę z bieżącej polityki. „Po pierwsze, system Tuska rozumie władzę jako panowanie nad ludźmi, a nie rządzenie instytucjami. Po drugie, w systemie Tuska władza nie stawia otwarcie czoła wyzwaniom i problemom, raczej chce wyjść z opałów sprytem, chytrością, cwaniactwem (…) W systemie Tuska pierwszym celem i obowiązkiem lidera jest eliminacja potencjalnej konkurencji wewnętrznej, likwidowanie realnych lub urojonych kandydatów do przywództwa”- mówi i dodaje, że Tusk programowo odrzuca sztukę rządzenia jako sztukę inną niż manipulowanie ludźmi. Dlatego tak nietrafne jest oczekiwanie od niego zdolności modernizowania państwa. (...) Będzie nas na pewno kiwał. Ostro postawił problem, ale dalej będzie działał tak jak zawsze, próbując przechytrzyć PSL, związki zawodowe, lewicę, lobby kobiece. W sumie sporą część społeczeństwa. (...)Jest na pewno dużo mniej efektywny w tym kiwaniu niż wcześniej. To wynika z tego, że im dłużej trwa, tym na coraz większej liczbie boisk musi kiwać. W tym się można, to zrozumiałe, pogubić”.


Jednak zdaniem Rokity Tusk przejdzie do historii. „Cały ten system na nim wisi. Bez niego się zawali. To Jerzy Buzek był w czasach AWS premierem, który gdyby pewnego dnia zniknął, nikt by oprócz dziennikarzy tego nie zauważył. Wszystko działałoby tak samo. W tym wypadku jest odwrotnie. Wszyscy ludzie na szczytach państwa i partii są tam przez Tuska, dla Tuska, dzięki Tuskowi. On jest sworzniem systemu. Jak go wyjąć, wszystko się zmieni. Bez niego Gowin, Arłukowicz, Boni, Schetyna wiszą w politycznej próżni. Tuskizm to przede wszystkim wszechstronny system uzależniania i podporządkowywania sobie ludzi. To jest powód, dla którego premier Tusk przejdzie do historii” - mówi. Rokita wypowiada również kontrowersyjne, ale niezwykle inspirujące tezy dotyczące katastrofy smoleńskiej. Zapytany o to dlaczego po takiej katastrofie, w której zginęli prezydent i elita państwowa kraju nikomu włos z głowy nie spadł Rokita odpowiedział, że lud nie jest sprawiedliwy, a jego łaska nie jest racjonalna. „Może jest tak, przepraszam za szczerość, że lud tych postaci, które zginęły w Smoleńsku, po prostu nie lubił? Może po okresie żałoby doszło do głosu szyderstwo, taki podły chichot? No i od początku obóz Tuska miał dość konsekwentną, wyrazistą własną narrację w sprawie okoliczności i politycznego znaczenia tamtej katastrofy. Nie wiemy przecież nadal, jak było naprawdę, nic tu nie jest oczywiste; to musi powodować chaos w głowach - mówi Rokita, który zarzeka się, że nie wróci do polityki.


Ł.A/Uważam Rze