W swoim liście do kanclerz Angeli Merkel rodziny ofiar zamachu w Berlinie, do którego doszło na jarmarku bożonarodzeniowy zarzuciły jej, że to ona przyczyniła się do tej tragedii przez swoje postępowanie.

W zamachu, którego dokonał Anis Amri 19 grudnia 2016 roku zginęło 11 osób, w tym polski kierowca, którego ciężarówki terrorysta użył do ataku. Cztery dni po zamachu Amri zginął od kuli policjanta we Włoszech – wcześniej udało mu się uciec z miejsca ataku.

Zamach na Breitscheidplatz jest także tragicznym następstwem politycznej bezczynności Pani rządu”

- piszą rodziny ofiar zamachu w liście, który przytacza „Spiegel”.

Alarmująca według autorów listu miała być również niedbała praca antyterrorystów. Wyrażają oni również żal w związku z brakiem dostatecznego wsparcia już po zamachu.

Jak się okazuje – Merkel nawet nie złożyła rodzinom ofiar kondolencji – tak pisemnych jak i osobistych mimo,że od ataku minął już niemal rok.

Jest to kwestia szacunku, przyzwoitości i właściwie rzecz zrozumiała sama w sobie, że jako szefowa rządu wyrazi Pani w jego imieniu współczucie naszym rodzinom po utracie najbliższych wskutek aktu terroru”.

Merkel ma się spotkać z krewnymi zabitych 18 grudnia w urzędzie kanclerskim, a 19 grudnia wziąć udział w odsłonięciu pomnika upamiętniającego to wydarzenie.

dam/PAP,Fronda.pl