Robert Mazurek w mistrzowskim stylu obnaża pokolenie „bezrefleksyjnych przeżuwaczy medialnych mądrości” (P. Zaremba). Redaktor przygląda się nawet im gastronomicznym upodobaniom. Co lemingi piją? Ekspreso – taka mała kawa, którą wypada pić w Starbuckie. Może też być maciato lub kapiczuno.
Co jedzą, kiedy nie idą na lunch (zwany też lanczykiem. Okazja, by wyrwać się z korpo do prawdziwej restauracji, zjeść zestaw za 11,99 o poplotkować o Sebastianie z marketingu, który odrzucił nasze zaproszenie na fejsie. Pewnie pedał)? Gnoczczi – makaron, który wygląda jak kopytka. Jedzą go ci, którzy mają kredyt większy niż pół bańki.
Tym, co się właśnie konsumuje, w dobrym tonie jest pochwalić się na fejsie, jak go definiuje Mazurek - podstawowym źródle wiedzy, kto z kolegów z klasy, kolegów kolegów oraz wszystkich tych, których lemingi chciałyby poznać, ma już białego aurisa. Także miejsce wrzucania zdjęć z Hurghady i fotek potraw na wielkanocnym stole u rodziny w Małkini.
Mazurek nie omieszkuje także wspomnieć o kulturalnych upodobaniach lemingów. Kto jest ich ulubionym pisarzem? Ależ, nie inaczej! Coelho Paulo – najwybitniejszy malarz. Nie, pisarz. A może i malarz, i pisarz – dość, że taki mądry i wszyscy płaczą, gdy czytają.
Lemingi zamieszkują osiedla strzeżone – strefy Schengen, do których mohery nie dostają wiz. No chyba, że teściowa z Działdowa przyjechała dziecka popilnować. A to osiedle to też nie może być w byle jakiej dzielnicy. Wilanów miasteczko – Ursynów po awansie i hen daleko za Białołęką w kategorii osiedli strzeżonych. Ostoja lemingów wpisana do listy światowego dziedzictwa UNESCO.
Więcej o lemingach w najnowszym numerze „Uważam Rze”.
eMBe

