„Nauczyłem się regulaminu, teraz będę udzielał ślubów” - powiedział Robert Biedroń, goszcząc w programie „Kropka nad i” w TVN24. Pierwszy wybrany na prezydenta polskiego miasta gej ubolewa jednak nad tym, że nie będą to śluby „różnopłciowe”, bo takie pary według polskiego prawa nie mogą stać się małżeństwem.

„A ja chciałbym, żeby była sprawiedliwość, że takie osoby jak ja, czyli homoseksualne, też mogły oficjalnie wejść w związek” - tłumaczył Monice Olejnik. I zapewniał, że będzie bardzo zazdrościł tym wszystkim parom, którym w przyszłości udzieli ślubu.

Biedroń mówił, że chce, aby osoby w długoletnich związkach homoseksualnych także mogły zawierać małżeństwa, nie musiały martwić się o swoją przyszłość czy wspólne majątki. Ale dodał, że zdaje sobie sprawę z tego, że jest to długa droga.

Nowy prezydent Słupska zapowiedział też, że nie będzie urządzał w mieście parady równości na wzór tych, jakie od lat organizowane są na przykład w Warszawie, bo „nie robi się konkurencji dla fajnej parady”. Dodał, że prezydent nie jest od organizowania takich parad, ale jeśli ktoś to zrobi, to on się chętnie wybierze. Zapewniał, że jego miasto jest bardzo tolerancyjne, jest tam mniej homofobów niż w Sejmie.

Biedroń ładnie wypowiedział się natomiast na temat prof. Krystyny Pawłowicz. Od środy trwa medialna nagonka na posłankę, której zdarzyło się zjeść sałatkę w Sejmie. „To dla mnie trudne, żeby komentować to zamieszanie. Bo ja znam posłankę Pawłowicz z innej strony” - powiedział gość Moniki Olejnik, zapewniając, że posłanka jest świetną konstytucjonalistką.

MaR/TVN24.pl