Dzisiaj rano oburzałem się na profilu własnym, że Feliks Dzierżyński będzie patronem rosyjskiej gwardii narodowej. Teraz dowiaduję się, że kijowska rada miejska sporą większością uchwaliła przemianowanie ulicy sowieckiego zbrodniarza Watutina na ulicę ukraińskiego zbrodniarza Romana Szuchewycza, jednego z głównych projektodawców i rozkazodawców ludobójstwa na Polakach. Szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz miał taki pomysł. Rozumiem, że doczekano się realizacji.

Na Łubiance mogą strzelać korki od szampana. Nawet Marcin Rey ma teraz dosyć. Mojego poparcia dla Ukrainy w walce z rosyjską agresją nie cofam, ale zmienia się odtąd jego charakter. Dotychczas było to połączenie pragmatycznej kalkulacji polskiego interesu narodowego z autentyczną sympatią dla walki narodu ukraińskiego o swobodę, co jest naturalnym odruchem każdego szanującego się Polaka w imię naszej dewizy „za wolność waszą i naszą”. Teraz zostaje u mnie ten pierwszy element, a ten drugi jest poważnie nadwątlony.

Oczywiście można tłumaczyć, że rada miasta stolicy to nie są władze krajowe, ale na tym etapie to już tylko wykręty. Miarka się przebrała. Od trzech lat usiłuję gasić konewką ogromne pożary propagandowe, do których oczywiście Rosjanie dolewają paliwa dla nastawienia Polaków przeciwko Ukraińcom, ale które nieraz były rozpalane na Ukrainie w taki właśnie idiotyczny sposób. Tu nawet nie zamierzam walczyć z nieuchronną falą hejtu. To robota dla władz w Kijowie, nie dla mnie. Nie oczekiwałem na podziękowania z Ukrainy, które nigdy nie nadeszły, ale nie spodziewałem się plunięcia w twarz.

Nie jestem ksenofobem ani nacjonalistą traktującym narody jak monolity, więc nie cofam przyjaźni dla wielu Ukraińców, których znam i szanuję i którzy na pewno ubolewają nad tą decyzją. Ale muszę wam zrobić przykrość tym wpisem, byście wreszcie zaczęli naciskać na tych, którzy siedzą sobie wygodnie i bezpiecznie w kijowskiej radzie miejskiej i w przerwie między robieniem gigantycznych wałków na nieruchomościach, szukają poklasku elektoratu takimi szkodliwymi uchwałami. Może czas, by wpadli do was na salę obrad chłopaki z ATO, zwłaszcza ci pochodzący ze wschodu, i wyjaśnili dobitnie, co jest ważne a co nie. Im na pewno nie cofam przyjaźni.

Bo na początku wojny wsparcie dla Ukrainy w Polsce cieszyło się szerokim poparciem społecznym. Politycy działają, kiedy czują, że nie stracą głosów. Po uchwaleniu „ulicy Szuchewycza” większość ludzi uznających wsparcie da Ukrainy za konieczność geopolityczną będzie się wstydziła do tego się przyznawać publicznie, by uniknąć ostracyzmu w swoim środowisku życiowym. Nikt nie lubi być wytykanym palcem przez dzieci na ulicy. Nie liczcie na polskich polityków, że pójdą wbrew tym nastrojom.

Przyjaciele Ukraińcy: tak, Rosjanie i ich przyjaciele to będą wyolbrzymiali, ale zacznijcie od wymuszenia na swoich decydentach, by Ukraina się nie podkładała, a potem porozmawiamy o tym, czy Polska jest wystarczająco pro-ukraińska czy nie. I zastanówcie się nad sobą, dlaczego spin-doctorom polityków odpowiedzialnych za tą decyzję wyszło, że im się będzie opłacała politycznie.

Political fiction na koniec: wyobraźcie sobie przyjaciele Ukraińcy, że Rosja zajmuje Polskę i zabiera się za Niemcy, które są wtedy dla Francji ostatnią osłoną przed inwazją. Pragmatyczna Francja prawdopodobnie będzie przysyłała broniącym się Niemcom amunicję z magazynów wojskowych, ale jeśli dekownicy z rady miasta Berlina, pragnący wykorzystać politycznie patriotyczne wzmożenie spowodowane atakiem rosyjskim, zamiast być dla Francji mili, właśnie wtedy uchwalą przemianowanie ulicy Róży Luksemburg na ulicę Hermana Goeringa – to ja gwarantuję, że francuska ludność nie będzie zbierała darów dla Niemców tak, jak zbierała w okresie stanu wojennego dla Polski. A rosyjska propaganda tej okazji nie przegapi.

Ogarnijcie się, sabotażyści. Ten, który wymyślił ulicę Szuchewycza, akurat teraz, powinien mieć SBU na ogonie za jawne szkodnictwo, za utrudnianie zagranicznego zaopatrzenia dla armii i batalionów i za robienie prezentów wojskom informacyjnym ministra Szojgu, a nie chodzić po Chreszczatyku w aurze hurrapatrioty.

Marcin Ludwik Rey, Rosyjska V kolumna w Polsce

źródło: Facebook