Jak relacjonuje CNN, kandydat na sekretarza stanu USA, Rex Tillerson przyznał dziś podczas przesłuchania w amerykańskim Senacie, że dzisiejsza Rosja stanowi zagrożenie, a zaniepokojenie krajów członkowskich NATO nie jest przesadzone.

Rex Tillerson, który w administracji Donalda Trumpa ma być odpowiedzialny za politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych, jest byłym szefem koncernu naftowego ExxonMobil. Przyszły sekretarz stanu ma opinię człowieka, który utrzymuje bardzo dobre kontakty z rosyjskim przywódcą, Władimirem Putinem, co wzbudziło kontrowersje wśród wielu amerykańskich polityków.

"Dzisiejsza Rosja stanowi zagrożenie, ale nie jest nieprzewidywalna w obronie swoich interesów. Najechała Ukrainę, anektując Krym, wspiera siły syryjskie, które brutalnie narusza prawa wojenne, nasi sprzymierzeńcy w NATO mają rację, że są zaniepokojeni wzrostem siły Rosji. Stany Zjednoczone wysyłały słabe i mieszane sygnały dotyczące swojej polityki międzynarodowej, co dało Rosji zielone światło"– powiedział senatorom Tillerson.

Jednocześnie zapewnił, że chce jednak współpracować z Rosją oraz prowadzić „otwarty i szczery dialog”, szczególnie w zakresie walki z terroryzmem. W opinii Tillersona, na Federację Rosyjską nie zawsze trzeba patrzeć jak na przeciwnika, niekiedy warto postrzegać ją jako partnera.

Senator Ben Cardin zapytał przyszłego sekretarza stanu, czy popiera reakcję NATO na obawy takich państw jak Polska w związku z rosyjską agresją, czyli rozmieszczenie amerykańskich żołnierzy w krajach nadbałtyckich. W ocenie Tillersona, „odpowiedź na działania Rosji musi być adekwatna”, a taki pokaz sił jest odpowiednią reakcją.

JJ/Fronda.pl